autor: Radosław Grabowski
Medal of Honor - Już graliśmy! - Kampania
Podczas wizyty w siedzibie Electronic Arts w Los Angeles mielismy okazję rzucić okiem na kampanię single player w Medal of Honor. Zaprezentowano nam misje z udziałem Rangers oraz elitarnych komandosów, określanych mianem Tier 1.
Przeczytaj recenzję Medal of Honor - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS3.
Czy najnowsza odsłona cyklu Medal of Honor rzeczywiście kopiuje Call of Duty, skoro twórcy tej ostatniej serii jeszcze przed jej rozpoczęciem współtworzyli grę z tej pierwszej marki? Ustalenie tego jest mało istotną kwestią, gdyż jeśli nadchodząca produkcja okaże się dobra, to obroni się sama. A czy faktycznie będzie pozycją godną uwagi? O tym miałem okazję przekonać się, odwiedzając siedzibę Electronic Arts w Los Angeles, gdzie tworzony jest singleplayerowy komponent tej produkcji. Przypomnę tylko jeszcze, że nad multiplayerem czuwają pracownicy szwedzkiego studia DICE – o tym, jak sobie radzą, pisałem w osobnym artykule.
Ponieważ kampania w Medal of Honor zaoferuje spojrzenie na współczesną wojnę w Afganistanie z dwóch różnych perspektyw, prezentacja rozgrywki została podzielona przez deweloperów na dwie części. Jako pierwszą odpalono jedną z misji, w której można było pokierować żołnierzem amerykańskich Rangers. Za wstęp do tego zadania można uznać to, co pokazano w trailerze pt. Leave a Message.
Chłopcy Wuja Sama, a wśród nich i my, zostajemy więc dostarczeni na nieprzyjacielskie terytorium na pokładzie śmigłowca transportowego CH-47 Chinook. Wraz z naszą drużyną ruszamy spenetrować fragment pewnej doliny – gdy schodzimy do niej kozią dróżką, doskonale widać ogrom mapy. Śmiało wkraczamy do napotkanej wioski, obsadzonej przez siły mudżahedinów. Ci bronią się zaciekle, więc nasz wierny karabin M4 nieustannie jest w użyciu. Gdy zaczyna kończyć się w nim amunicja, możemy poprosić towarzysza o użyczenie dodatkowego magazynka. Nad głową każdego z członków drużyny widnieje specjalny wskaźnik, przedstawiający wyjściowo cztery naboje – każdy z nich symbolizuje jedną prośbę o amunicję. To jeden z niewielu stale prezentowanych elementów ekranowego interfejsu, ponieważ normalnie zredukowany jest on do niezbędnego minimum (ilość pozostałych „pestek” w magazynku oraz kompas). Pełny HUD można jednak błyskawicznie przywołać poprzez naciśnięcie kierunku „w dół” na D-padzie.
Tymczasem dalej przebijamy się przez liche afgańskie zabudowania i eliminujemy kolejnych islamskich bojowników. Ich sztuczna inteligencja momentami szwankuje, ale mamy przecież do czynienia z wczesną wersją gry. Nasi kompani także potrafią czasami np. wpaść na siebie w bardzo dziwaczny sposób i skutecznie zablokować tym samym na moment wąskie przejście. To wszystko pewnikiem zostanie jeszcze poprawione przez deweloperów. Spore wrażenie robi natomiast sposób przedstawienia efektów naszych ataków. Faszerowaniu przeciwników ołowiem towarzyszą widowiskowe rozbryzgi krwi, a gdy rzucimy komuś pod nogi odbezpieczony granat, to możemy liczyć na prawdziwą jej fontannę. Wygląda to jednak na tyle wiarygodnie, że nie budzi niepotrzebnych skojarzeń z jakimiś groteskowymi FPS-ami, w których jeden strzał w głowę skutkuje sceną a la fatality z Mortal Kombat. Ogólnie rzecz biorąc, widoczna na ekranie brutalność w należyty sposób potęguje atmosferę wojennego zagrożenia. Od razu warto przypomnieć, że nowy Medal of Honor jest pierwszą w historii serii grą, która otrzymała od PEGI oznaczenie wiekowe 18+.
W zdobywaniu wrogich pozycji bardzo przydatne okazują się dwie akcje. Po pierwsze – da się wychylić np. zza rogu budynku, aby sprawdzić, czy nikt się tam nie czai, i ewentualnie otworzyć z tej pozycji ogień. Niegdyś taka użyteczna opcja była w strzelaninach FPP na porządku dziennym, ale ostatnimi czasy mało który deweloper decyduje się na jej wprowadzenie. Postawa ekipy EA zasługuje więc na pochwałę. Drugim użytecznym zagraniem jest podbieganie do osłony terenowej, zakończone ślizgiem w celu szybkiego ukrycia się za przeszkodą. Co prawda twórcy MoH muszą jeszcze dopracować ten element, gdyż w prezentowanej wersji gry w trakcie krycia się animacja nienaturalnie przyspieszała. Niemniej jednak pomysł jest zacny.