autor: Krzysztof Gonciarz
Star Wars: The Force Unleashed II - E3 2010
Na trwających w Los Angeles targach E3 widzieliśmy w akcji nową grę z serii Star Wars: The Force Unleashed. Jeszcze mocniejszy Starkiller, mroczna konwencja i dwa miecze świetlne w rękach - będzie się działo.
Przeczytaj recenzję Star Wars: The Force Unleashed II - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
„To będzie nasze Imperium kontratakuje” – chwali się Hayden Blackman, szef marki The Force Unleashed w Lucasarts. Jeśli za kryterium definiujące piąty epizod Gwiezdnych Wojen przyjmiemy mroczny wydźwięk, to faktycznie jest coś na rzeczy. Nowe przygody Starkillera wyglądają zdecydowanie bardziej ponuro od oryginału. Zaraz, Starkillera? Tego, który zginął w pierwszej części w zakończeniu oficjalnie uznanym za kanoniczne? Ano tak, bowiem autorzy uciekają się do niezmiennie niezawodnego wytrychu – klonowania. W pokazanym na E3 zwiastunie widzimy, że Darth Vader sklonował swojego tajnego ucznia. I niczym w sadze Szakala z uniwersum Spider-Mana pytanie: „kto jest oryginałem?” towarzyszyć będzie nam przez cały czas w tej nowej grze spod znaku bezużytecznych żołnierzy w białych kombinezonach.
Zaprezentowano fragment misji, której akcja toczy się na planecie Kamino – tej samej, na której w filmach Obi-Wan Kenobi odnalazł zamówioną lata wcześniej armię klonów. Poziom rozpoczyna się od sceny rodem z God of War III – Starkiller spada z dużą prędkością w pionowym tunelu, przebijając się przez warstwy przeszkód i niszcząc po drodze przeciwników (a nawet TIE Fightery). Ton grafiki jest wyraźnie mroczniejszy, gra wygląda dużo poważniej od poprzedniej.
Zauważamy, że bohater trzyma dwa miecze świetlne. Usprawniony system walki zorientowany jest właśnie na nie. „Ostatnio animacja postaci była taka, że miecz zachowywał się jak kij baseballowy – tym razem działa naprawdę jak miecz!” – mówi Hayden, chociaż nie wiem, o co mu chodzi. Kombinacje miecza i Mocy zawsze robiły na mnie w TFU wielkie wrażenie, ale teraz faktycznie jest jeszcze lepiej. Napotykamy na swojej drodze przeciwników, kilka rodzajów szturmowców. Jedni są dosyć odporni na ciosy mieczem i lepiej ich eliminować z dystansu, błyskawicami albo miotając jakieś kawały żelastwa (powraca mechanizm ładowania każdego ciskanego obiektu prądem, celem stworzenia granatu; również, wszystkie interaktywne przedmioty podświetlają się automatycznie w taki sam sposób jak w pierwszej części). Powrócić mają też znienawidzeni przeze mnie wrogowie odporni na Moc.
The Force Unleashed II ma mieć dużo bardziej zróżnicowane tempo niż oryginał. Pierwsza część praktycznie cały czas stawiała na parcie do przodu i walkę. „Wyszliśmy z założenia, że kopanie tyłka za pomocą Mocy jest tym, co chcemy zrobić i na tym się skupiliśmy, teraz poszerzamy trochę zakres” – mówi producent. Pojawią się więc momenty wyciszenia, a także platformowo-środowiskowe zagadki. Z drugiej strony znajdziemy w grze mniejszy asortyment wrogów. W oryginale było ich podobno około 70 rodzajów, tym razem będzie tylko 25 – ale każdy ma mieć przez to jasno zdefiniowaną rolę i dopracowane umiejętności, a jego obecność w grze będzie uzasadniona.