Dead Rising 2 - zapowiedź
Żywe trupy powracają, silniejsze i liczniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Czy zaplanowana na ten rok powtórka z zombie-apokalipsy przypadnie do gustu fanom pierwszej części Dead Rising?
Przeczytaj recenzję Dead Rising 2 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji X360.
Wydana w sierpniu 2006 roku gra Dead Rising była jednym z pierwszych tytułów ekskluzywnych na Xboksa 360 i choć nie przyczyniła się w znacznym stopniu do wywindowania sprzedaży tej konsoli, to zyskała pokaźną grupkę fanów. Mnie w tej produkcji najbardziej spodobało się „klasyczne podejście” do tematyki nieumarłych, którzy zamiast biegania, skakania i wykonywania innych głupich akrobacji sunęli wolnym krokiem, rzucając się nam do gardeł dopiero wtedy, gdy sterowana przez nas postać dostatecznie się do nich zbliżyła. Do gry mogły też przekonać liczby – na ekranie znajdowało się naraz nawet kilkaset zombiaków, co w połączeniu z ponad stoma narzędziami mordu sprawiało, że każdy fan gatunku mógł czerpać dużą przyjemność z rozgrywki. Na sequel Dead Rising czekamy już prawie cztery lata, ale na szczęście wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że prace nad kontynuacją mają się ku końcowi…
Czytelnicy, którzy nie mieli okazji zagrać w poprzednią część gry, z zaskoczeniem przyjmą zapewne wiadomość, że była ona obdarzona ciekawym wątkiem fabularnym, w pełni uzasadniającym wyprawę do centrum handlowego przejętego przez hordy ożywieńców. W „jedynce” wcielaliśmy się w postać fotoreportera Franka Westa, szukającego sensacji w odizolowanym przez Gwardię Narodową miasteczku Willamette w amerykańskim stanie Colorado. Na miejscu Frank odnalazł więcej niż oczekiwał – mieścina została opanowana przez mózgożerne stwory. W toku prowadzonego przez bohatera śledztwa (graczom mającym dopiero w planach spotkanie z pierwszą odsłoną serii proponuję przeskok do kolejnego akapitu) udało się ustalić, że pasożytniczy wirus zmieniający ludzi w zombie był efektem nieudanego eksperymentu przeprowadzonego w miasteczku Santa Cabeza. Amerykańskie władze próbowały zatuszować ten problem, eksterminując tamtejszych mieszkańców, ale kilku z nich udało się zbiec i to właśnie oni byli odpowiedzialni za plagę żywych trupów w Willamette. W końcówce gry dowiadywaliśmy się również o planie zemsty polegającym na rozmieszczeniu pięćdziesięciorga zarażonych wirusem dzieci na terytorium Stanów Zjednoczonych celem wywołania epidemii.
Akcja zapowiadanego sequela rozpocznie się kilka lat po wydarzeniach z Dead Rising i wiemy już, że w międzyczasie inwazja nieumarłych rozszerzyła się na całą Amerykę Północną. Jako miejsce akcji wybrano znacznie większe od Willamette miasto Fortune City, czyli fikcyjny odpowiednik Las Vegas. Nowy będzie także główny bohater – na miejsce Franka wskoczy były mistrz zawodów motocrossowych Chuck Green. To, co rzuca się już teraz w oczy, to zupełnie inne motywacje rządzące postacią, którą przyjdzie nam pokierować w kolejnej wersji gry. O ile w „jedynce” chcieliśmy zdemaskować spisek i przygotować materiał godny nagrody Pulitzera, o tyle w kontynuacji Chuckowi będzie zależało na utrzymaniu przy życiu jego córki Katey. Dziewczynka została pogryziona przez zombiaki i jedynym sposobem na jej uratowanie jest regularne zażywanie leku o nazwie Zombrex. Problem w tym, że jest on towarem mocno deficytowym...
Ogólny charakter rozgrywki w „dwójce” nie zmieni się, tak więc do naszej dyspozycji oddany zostanie rozległy obszar, który trafniej byłoby określić mianem placu zabaw dla dorosłych. Dobrą wiadomością jest to, że miejsce akcji nie ograniczy się do jednego kompleksu handlowego, bowiem dostępne będą różne strefy Fortune City. O rozmiarze świata gry porównywalnym z takim GTA IV nie ma co oczywiście marzyć, ale znane z wcześniejszej części problemy z małym zróżnicowaniem lokacji i ich stosunkowo niewielką liczbą najprawdopodobniej pójdą w zapomnienie. Już teraz wiadomo, że Chuck w trakcie swych przygód zbada między innymi różnorakie pasaże handlowe, kasyna, hotele czy kurorty wypoczynkowe.