Prince of Persia: Zapomniane Piaski - test przed premierą - Strona 2
Po wywołujących mieszane uczucia eksperymentach nadszedł czas na powrót do sprawdzonych i uwielbianych przez fanów rozwiązań. Testowaliśmy najnowsze przygody Księcia Persji i już teraz możemy z ulgą powiedzieć: jest dobrze!
Przeczytaj recenzję Prince of Persia: Zapomniane Piaski - recenzja gry
Po wydaniu gry Prince of Persia: Dwa trony i zamknięciu rozpoczętej w 2003 roku trylogii firma Ubisoft stanęła przed niepowtarzalną szansą odświeżenia wizerunku Księcia Persji i z tej szansy skwapliwie skorzystała. I choć nowy produkt cieszył się olbrzymim powodzeniem (ponad dwa miliony sprzedanych egzemplarzy w niespełna dwa miesiące mówią same za siebie), eksperymenty poczynione przez twórców spotkały się z bardzo różnym przyjęciem. Jedni grę chwalili, choćby za interesującą oprawę graficzną, inni z kolei wieszali na niej psy, głównie za widoczne odcięcie się od poprzednich odsłon cyklu i znacznie uproszczoną rozgrywkę.
Liczba głosów negatywnych musiała być najwyraźniej dominująca, bo w Zapomnianych piaskach – nowej grze z serii Prince of Persia – po kontrowersyjnych zmianach nie ma już śladu. Ubisoft zrezygnował ze wszystkich wprowadzonych wcześniej pomysłów i powrócił do starej konwencji, urozmaicając ją kilkoma interesującymi usprawnieniami. My mieliśmy okazję przyjrzeć się najnowszej odsłonie, uruchamiając jej wersję prasową na konsoli PlayStation 3. Choć została ona nieco okrojona w stosunku do produktu, który za kilka tygodni pojawi się w sklepach, pozwoliła zobaczyć praktycznie wszystkie istotne elementy rozgrywki, łącznie z tym, co najważniejsze, czyli innowacjami.
Jak już wspomniałem, nowym przygodom Księcia zdecydowanie bliżej do starej trylogii niż do ostatniej gry z cyklu i to nie tylko z powodu powrotu do doskonale znanej i lubianej mechaniki rozgrywki, ale również ze względu na fabułę. Zapomniane piaski przenoszą nas w przeszłość i wypełniają kilkuletnią lukę pomiędzy wydarzeniami przedstawionymi w Piaskach czasu i Duszy wojownika. W nowej grze wybieramy się z wizytą do pałacu brata Księcia, który – jak się okazuje po przybyciu na miejsce – atakowany jest przez wrogie istoty. Nasz śmiałek postanawia odnaleźć swojego krewnego i – chcąc nie chcąc – wplątuje się w intrygę, której szczegółów, rzecz jasna, nie będę w tym miejscu zdradzać. Powiem jedynie, że podczas przygody sojuszniczką głównego bohatera okaże się Razia, niezwykle potężna istota, potrafiąca okiełznać żywioły. Mentorka będzie mieć niebagatelne znaczenie dla przebiegu rozgrywki, ponieważ nasz podopieczny nauczy się od niej kilku użytecznych zdolności.
Nowe przygody Księcia zrobione są na tę samą modłę, co wszystkie odsłony starej trylogii. Najważniejszym elementem rozgrywki pozostały więc sekwencje zręcznościowe, w których nasz śmiałek usiłuje przedrzeć się przez kolejne lokacje, korzystając przy tym z szerokiego wachlarza umiejętności z dziedziny akrobatyki. Drugim istotnym składnikiem Zapomnianych piasków jest walka ze stworami, które nie przebierają w środkach, by dobrać się bohaterowi do skóry. W grze na porządku dziennym są potyczki z kilkunastoma wrogami naraz, a autorzy odgrażają się, że liczba przeciwników walczących jednocześnie z Księciem może sięgnąć nawet... pięćdziesięciu! Tego jeszcze w tej serii nie było.
Walce poświęcę więcej miejsca za chwilę – na razie skupię się na części akrobatycznej, zwłaszcza że od samego początku rozgrywki robi ona jak najlepsze wrażenie. Stwierdzenie, że mamy do czynienia z powrotem do korzeni, nie oddaje stanu rzeczy – to po prostu kopia rozwiązań, które widzieliśmy np. w Duszy wojownika. Jeśli uwielbiacie biegać po ścianach, skakać z drążka na drążek, wspinać się po słupach i poszukiwać dalszej drogi pomiędzy chytrze rozmieszczonymi pułapkami, będziecie absolutnie zachwyceni.