autor: Radosław Grabowski
Medal of Honor - zapowiedź
Odejście od tematu II wojny światowej w przypadku serii Call of Duty okazało się strzałem w dziesiątkę. Czy analogiczna operacja, przeprowadzona na marce Medal of Honor, ma szansę powodzenia?
Przeczytaj recenzję Medal of Honor - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Najnowszy Battlefield w przypadku multiplayera położył Call of Duty na łopatki. Markę ze stajni Activision ratuje już tylko jej tradycyjnie mocny atut, czyli oskryptowany do bólu, ale dający bardzo dużą frajdę, tryb single player. Jednak i w tym aspekcie ludzie z Electronic Arts chcą odebrać konkurentom palmę pierwszeństwa, wypuszczając na rynek kolejną odsłonę swojego innego popularnego cyklu FPS-ów. Mowa, rzecz jasna, o nadchodzącym Medal of Honor – zatytułowanym tak samo jak wydana ponad dekadę temu gra, która dała początek bestsellerowej serii.
„Elektronicy” zdecydowali się na takie nazewnictwo, ponieważ chcieli podkreślić, że poddali markę koniecznej, gruntownej przebudowie. II wojna światowa w MoH: Airborne nie okazała się już tak atrakcyjnym tematem jak w czasach, gdy triumfy święcił niezapomniany MoH: Allied Assault. W grze, zapowiedzianej na jesień bieżącego roku, postanowiono zatem porzucić historyczny konflikt z lat 1939-1945 na rzecz czegoś współczesnego. Skąd my to znamy?
W dużym uproszczeniu nowe dzieło EA ma być dla marki Medal of Honor tym, czym dla cyklu Call of Duty było pierwsze Modern Warfare. Wylądujemy więc w ogarniętym militarną zawieruchą Afganistanie, gdzie Stany Zjednoczone i sprzymierzone z nimi wojska walczą z islamskimi ekstremistami. Przebieg tego konfliktu zbrojnego będziemy śledzić wyłącznie z perspektywy amerykańskiej, aczkolwiek deweloperzy zdecydowali się na wykorzystanie przy tym dwóch różnych ujęć.
Zatem w części misji z kampanii single player pokierujemy poczynaniami perfekcyjnie wyszkolonych żołnierzy, należących do wąskiej elity amerykańskich sił specjalnych (tzw. Tier 1). Rozkazy otrzymamy bezpośrednio od Naczelnego Dowództwa w USA, a zadziałamy w głębi terytorium wroga. W naszych akcjach wykorzystamy karabin z tłumikiem, noktowizor i wiele innych równie ciekawych wojskowych zabawek, którymi nie pogardziłby sam kapitan Price. Nie dla nas jednak mundur z naszytą narodową flagą, gdyż dla niepoznaki będziemy występować w przebraniu. Wszystko po to, aby np. z zimną krwią poderżnąć gardło niczego niespodziewającemu się strażnikowi. Brutalność ma być zresztą pokazana w bardzo sugestywny sposób – omawiana produkcja to w końcu pierwszy w historii Medal of Honor, który otrzymał od PEGI klasyfikację wiekową 18.
Zadania spod znaku Tier 1 wykonamy zwykle wspólnie z innymi żołnierzami. Deweloperzy przygotowują AI kompanów tak, aby nie byli oni tylko niewiele wnoszącymi do zabawy kukłami. Każdy z nich ma być gotowy oddać za nas życie, jednocześnie oczekując tego samego z naszej strony. Wirtualne braterstwo broni jak się patrzy. Warto jeszcze zauważyć, że znajdując się cały czas w kontakcie radiowym z towarzyszami, usłyszymy od nich wiele cennych uwag na temat przebiegu aktualnej misji. Nierzadko zostaniemy nawet ostro zwymyślani, gdy niefrasobliwie otworzymy ogień do przeciwników. Chłopcy z Tier 1 po prostu nie tolerują zachowania a la Rambo.