autor: Michał Basta
Avatar: Gra komputerowa - zapowiedź
Avatar to głośny film Jamesa Camerona, na który na całym świecie z zapartym tchem czekają rzesze fanów science fiction. Czy gra na podstawie tej produkcji ma szansę spotkać się z równie wielkim zainteresowaniem?
Przeczytaj recenzję Avatar: Gra komputerowa - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS3.
Czyżby kolejny hit Camerona?
Avatar zapowiada się na jedno z największych wydarzeń w świecie filmu i gier wideo. James Cameron, twórca takich hitów jak Terminator czy Titanic, wstrzymywał się z realizacją swego ambitnego projektu przez 14 lat. Cierpliwie czekał na technologię, która spełni jego oczekiwania i pozwoli stworzyć kolejne przełomowe dzieło. Kiedy w końcu pojawiły się odpowiednie narzędzia, Cameron z zapałem przystąpił do pracy. Jednocześnie z zainteresowaniem śledził tytuł, powstający w Ubisofcie. Słynny filmowiec nie chciał dopuścić do wypuszczenia tandety, bazującej jedynie na ewentualnym sukcesie kinowego pierwowzoru i dlatego z chęcią przystał na współpracę z deweloperami. Obydwie ekipy twierdzą zgodnie, że dzięki swobodnej wymianie informacji zrodziło się wiele interesujących pomysłów, w związku z czym oba projekty będą jeszcze lepsze. Czego możemy zatem spodziewać po się Avatar: The Game?
Uczta dla oczu
Przede wszystkim przepięknej grafiki, bijącej na głowę to, co widzieliśmy we wszystkich dotychczasowych produkcjach. Oprawa wizualna w filmie Camerona korzysta z najbardziej zaawansowanych technologii i nie inaczej mają się sprawy z grą. Zmodyfikowany silnik Far Cry 2 umożliwił stworzenie niesamowicie realistycznej dżungli ze świetnie wyglądającą fauną i florą. Równie dobrze jak otoczenie prezentują się szczegółowo wykonane modele pojazdów i postaci oraz wielkie bestie zamieszkujące świat, w którym rozgrywa się akcja gry. Do tej pory w kwestii grafiki prym wiódł osławiony Crysis, ale dostępne w sieci zwiastuny dobitnie pokazują, że pozycja dotychczasowego lidera staje się coraz bardziej zagrożona. Wysiłek grafików będzie można docenić w pełni dopiero po ujrzeniu gry w 3D. Głębię obrazu zobaczymy, tylko grając w specjalnych okularach na konsolach PlayStation 3 i Xbox 360, zaopatrzonych w wyjścia HDMI (wczesne modele konsoli Microsoftu nie są w nie wyposażone) i podłączonych do telewizora o częstotliwości wyświetlania 120 Hz. Wszystkich zainteresowanych „pełną” grafiką, czeka zatem nie lada wydatek.
Karabiny kontra łuki
Akcja Avatar: The Game rozgrywa się przed wydarzeniami, przedstawionymi w filmie. Cały scenariusz został tak pomyślany, aby wcześniejszy kontakt z grą nie zepsuł seansu i na odwrót. W XXII wieku ludziom zaczynają kończyć się surowce, bez których znajdą się na skraju przepaści. Jedynym ratunkiem są minerały występujące na księżycu zwanym Pandorą. To ciało niebieskie jest jednak zamieszkiwane przez pokojowo nastawionych Na’vi. Wysokie, niebieskoskóre stworzenia, żyjące w zgodzie z naturą, w momencie inwazji bez wahania chwytają za broń, aby chronić własny świat przed najeźdźcą. Gracz może opowiedzieć się zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie konfliktu.
Powyższy wybór odbije się na sposobie prowadzenia rozgrywki. Ludzie opierają swoją potęgę przede wszystkim na zaawansowanej technologii – karabinach, granatnikach oraz pojazdach, wśród których znajdują się między innymi szybkie wozy terenowe, zabójcze mechy a także świetnie uzbrojone myśliwce, pozwalające błyskawicznie dolecieć w wybrane miejsce. Grając żołnierzem rodem z Ziemi, należy się zatem nastawić na masę akcji, eksplozji i setki trupów walających się pod nogami. Na’vi są z kolei zupełnym przeciwieństwem ludzi. Można wręcz rzec, że w porównaniu z nimi są nacją bardzo prymitywną, a ich miecze, maczugi i łuki prezentują się na pierwszy rzut oka żałośnie. Jednak przy zastosowaniu partyzanckiej taktyki, polegającej na atakowaniu z zaskoczenia, powyższy oręż okazuje się niezwykle skuteczny. Wcielając się zatem w wojownika Na’vi, należy skupić się głównie na działaniu z ukrycia oraz walce w zwarciu. Przeciwko pojazdom bojowym tubylcy wystawią ogromne bestie lądowe i latające. Co ciekawe – sterowanych bohaterów będzie można z czasem rozwijać, wyposażając ich w specjalne zdolności, na przykład w chwilową niewidzialność. Szykują się zatem naprawdę zacięte i emocjonujące bitwy. Autorzy nie zdradzili jeszcze, ile czasu zajmie przejście kampanii obydwiema stronami konfliktu, ale potwierdzili, że w grze pojawi się tryb multiplayer.
O ile rozwiązania techniczne zastosowane w Avatar: The Game można nazwać rewolucyjnymi, o tyle sam sposób prowadzenia rozgrywki jest standardowy. Będzie on wprawdzie zależny od wybranej strony konfliktu, ale sama mechanika od razu przywodzi na myśl klasykę pokroju Gears of War albo Lost Planet. Misje będą zatem niezłym sprawdzianem dla refleksu i zręczności grającego. Trudno na razie natomiast określić, jaką swobodę poczynań zaoferują autorzy. Z jednej strony wspomina się o nieskrępowanej wolności, a z drugiej na dziennikarskich pokazach zdarzały się misje, które przechodziło się jak po sznurku.