autor: Szymon Liebert
Aion - testujemy przed premierą - Strona 3
Otwarta beta Aiona to okazja, żeby jeszcze raz przetestować grę sieciową, która budzi spore zainteresowanie. Tym razem wcieliliśmy się w mrocznego Asmodiana.
Przeczytaj recenzję Aion - recenzja gry
Nowy świat stworzony przez NCSoft standardowo pełen jest konfliktów. Atreia, bo tak nazywa się planeta powstała z woli tytułowego boga Aiona, pierwotnie miała być spokojnym, sielankowym miejscem, w którym ludzie żyliby w pokoju. Niestety, jedna z ras, mających pilnować porządku, postanowiła zbuntować się i wszcząć wojnę. W konsekwencji doszło do potężnego wybuchu, który na zawsze podzielił krainę na dwie części i to, co pomiędzy nimi. W jednej, skąpanej w słońcu i radosnej, mieszkają Elyosi. Druga, pogrążona w mroku i cieniu, należy do Asmodian. To właśnie opowieść o członku tej rasy – początkującym Kapłanie – snujemy poniżej, w nadziei, że pozwoli ona przedstawić cechy gry Aion. Przygodę rozpoczynamy na krańcu świata, w otchłani. Walka. Ciemność. Chwilę później głos dziewczyny mówi: „obudź się, już czas, żebyś się obudził”.
Wszyscy Asmodianie zaczynają zabawę w pobliżu niewielkiej wioski Aldelle, nie wiedząc, co właściwie stało się przed chwilą. Mogłoby się wydawać, że w tak prowincjonalnym miejscu można co najwyżej uprawiać zboże i patrzeć w gwiazdy. Nic bardziej mylnego. Pierwsze zadania otrzymujemy już po kilku minutach od odzyskania przytomności. Przede wszystkim musimy poznać własną przeszłość i przeznaczenie oraz – jak to zwykle w grach MMO bywa – oczyścić okolicę z różnych paskudztw. W tym przypadku chodzi o pasożyty zwane Spriggami. Misje w grze dzielą się na pospolite (tutaj spektrum zleceń jest szerokie) oraz szczególnie ważne (związane z kampanią). Te drugie wyróżniają się tym, że najczęściej składają się z kilku podzadań oraz pozwalają poznać szczególnie kluczowe dla nas informacje czy wydarzenia.
Pierwsza lokacja, czyli wspomniana mieścina, jezioro, las, cmentarz i kilka innych terenów, to oczywiście wyspa dla początkujących, na której uczymy się podstaw i wykonujemy dość proste, często zabawne (przykładowo za sprawą mocy lokalnej wiedźmy przeistoczymy się na chwilę w żabę) zadania. W otwartej becie pojawił się samouczek, prezentujący filmy wideo z wyjaśnieniami. Pokazują one kilka ważnych rzeczy, przydatnych głównie dla początkujących. Po zapoznaniu się z elementarnymi kwestiami oraz nabyciu bandaży (do leczenia pomiędzy walkami) ruszamy nad pobliskie jezioro, uzbrojeni w leczenie i czar Smite, czyli podstawowy atak Kapłana. Eksterminacja mieszkańców okolicy, będących celami większości zadań, zajmuje dobrych kilkadziesiąt minut, spędzonych w asyście hordy innych rozszalałych graczy.