Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 31 sierpnia 2009, 11:33

autor: Maciej Jałowiec

Silent Hunter 5: Bitwa o Atlantyk - pierwsze spojrzenie

Wśród symulatorów łodzi podwodnych liczy się teraz wyłącznie seria Silent Hunter. Jej piąta część jest teraz w trakcie dewelopingu - mieliśmy okazję po raz pierwszy rzucić na nią okiem.

Przeczytaj recenzję Silent Hunter 5: Bitwa o Atlantyk - recenzja gry

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Gdybym miał wskazać sequel, w którym twórcy umiejętnie rozwijają opracowane wcześniej pomysły, poważnie zastanowiłbym się nad piątą odsłoną cyklu Silent Hunter. Alexandru Gris z rumuńskiego oddziału Ubisoftu omówił na pokazie najważniejsze szczegóły nowego symulatora okrętu podwodnego.

Po przygodzie na Pacyfiku w Silent Hunter V wracamy na Atlantyk. Na prezentacji prowadzący dowodził niemieckim U-bootem w walce z angielskimi niszczycielami u wybrzeży Norwegii. Choć sama idea zabawy wiele się nie zmienia, pojawia się szereg kosmetycznych poprawek, które ją uatrakcyjniają i urozmaicają. Przede wszystkim jako kapitan łodzi możemy poruszać się po naszej jednostce zupełnie jak w pierwszoosobowej strzelaninie. Wykorzystując WSAD, możemy zajrzeć do każdego pomieszczenia na okręcie, wyjść na kiosk i gołym okiem spojrzeć na pobliskie wody, przyjrzeć się stanowiskom pracy poszczególnych członków załogi itd. Być może to tylko pewien smaczek, ale przyznam, że od dawna miałem ochotę, aby właśnie w taki sposób poczuć klaustrofobiczny klimat zanurzonego okrętu obrzucanego bombami głębinowymi.

Rozkazy wydajemy, podchodząc do ludzi i wypowiadającodpowiednie kwestie. Popędzanie do roboty z użyciemprzekleństw nie wchodzi w grę.

Rozkazy wydajemy w trakcie rozmów z najważniejszymi członkami załogi. Do naszej dyspozycji oddano ośmiu oficerów, którzy są odpowiedzialni za uzbrojenie, napędy, obsługę hydrolokatora, radiostację i inne. W momencie, gdy nawiążemy kontakt z jednym z podkomendnych, możemy wybrać jeden z dostępnych rozkazów – użycie napędu elektrycznego, wynurzenie łodzi, cała naprzód, osiągnięcie głębokości peryskopowej itd. Bardzo to przypomina Obliviona – zbliżenie na twarz i lista wypowiedzi sprawiają wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia z modem do wspomnianej gry RPG. Według twórców takie podejście pozwala wykreować bardzo przekonujących oficerów, z których każdy ma swoje tło fabularne. Dzięki systemowi zdobywania doświadczenia i poziomowi morale producent chce nie tylko urozmaicić rozgrywkę, ale i stworzyć silniejszą więź między komputerowym bohaterem a graczem.

Podobnie, jak miało to miejsce w poprzedniej części, bardzo duże znaczenie ma doświadczenie naszych marynarzy. Im lepszą załogą dysponujemy, tym lepiej radzi sobie ona w walce, lepiej znosi dłuższy pobyt z dala od portu i szybciej wykonuje polecenia. Podobnie działa morale. Warto więc „zadbać”, aby nie zabrakło czynników motywujących, jak kolejne zatopione jednostki wroga czy… uroczysty posiłek na pokładzie.

Maciej Jałowiec

Maciej Jałowiec

Specjalista do spraw marketingu gier wideo. Łączy pasję do gier ze spostrzeżeniami na temat branży i światowej gospodarki. Zawodowo związany z firmą Techland, a wcześniej m. in. z Activision i Perfect World.

więcej

Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?
Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?

Przed premierą

Star Citizen to bardzo obiecujący projekt - zebrał w końcu w formie crowdfundingu 95 milionów dolarów. Na jakim etapie są prace? Czy zawirowania wokół tytułu odbiją się na jakości gry?

Star Citizen -  spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?
Star Citizen - spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?

Przed premierą

Chris Roberts ma prawie 30 milionów dolarów na wprowadzenie w życie nowoczesnej mieszanki Wing Commandera, Privateera i Freelancera. Rozmach Star Citizena jest ogromny, ale równie wielkie są oczekiwania fanów.

Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online
Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online

Przed premierą

Chris Roberts chce przywrócić blask gatunkowi kosmicznych symulatorów tworząc grę, która połączy jakość bitew i fabuły z Wing Commandera z otwartym światem Privateera.