autor: Szymon Liebert
Dragon Age: Początek - Wrażenia (gamescom 2009)
Na targach gamescom 2009 pokazano kolejny fragment rozgrywki, który podkreślał najważniejszy aspekt gry. Chodzi oczywiście o podejmowanie decyzji i związane z nimi konsekwencje.
Przeczytaj recenzję Dragon Age: Początek - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Dragon Age: Początek był prezentowany już kilkakrotnie i o grze wiemy naprawdę dużo. Nie przeszkadza to pisać o niej nadal, bo nowa produkcja BioWare to przecież temat rzeka. W końcu twórcy obiecują, że zabawy wystarczy na kilkadziesiąt długich godzin (podobno prawie sto), a przy tym będzie ona mocno różnorodna. Na targach gamescom 2009 pokazano następny fragment rozgrywki, ponownie podkreślając najważniejszy aspekt gry. Chodzi oczywiście o podejmowanie decyzji i związane z nimi konsekwencje. Gracz w każdej rozmowie będzie wpływał na to, co dzieje się aktualnie, co stanie się za chwilę oraz w dalszej przyszłości. Kolejna prezentacja obfitowała standardowo w dużo krwi, bohaterki odziane w odsłaniające wiele „szczegółów” stroje, trudne wybory oraz pokazową walkę ze smokiem (słowo „dragon” w tytule zobowiązuje).
Na początku pokazano krótki film z cyklu: „poprzednio w Dragon Age”. Przypomniano w nim, że wcielamy się w Szarych Strażników (Grey Wardens), którzy (w dużym skrócie) starają się zebrać armię przeciwko siłom Plagi (Blight). W tym fragmencie opowieści poznaliśmy wydarzenia rozgrywające się w okolicy znanej jako Redcliffe. Jeden z wybitnych przedstawicieli lokalnego ludu zachorował na nieuleczalną chorobę. Tymczasem w ludowych przekazach krąży plotka o tajemniczym artefakcie, który podobno uzdrowi każdą przypadłość. Główny bohater gry, w asyście Wynne, Morrigan oraz Leliany, czym prędzej udaje się do tajemniczej świątyni i przechodzi testy. W końcu drużyna wchodzi do komnaty z potężnym artefaktem.
Oto potężny artefakt, który może zmienić losy świata i… uszczuplić
skład naszej drużyny.
W tym momencie zaczyna się właściwa zabawa. Znając charakter artefaktu, wiemy, że jest to przedmiot uznawany za święty, więc samo przebywanie w jego pobliżu jest wielkim wyróżnieniem. Doceniają to szczególnie dwie postacie z drużyny – bardzo religijne Wynne oraz Leliana – które są zachwycone tym, co je spotkało. Nie na długo – zapał studzi cyniczna wypowiedź Morrigan oraz decyzja gracza. Postanawia on zabrać artefakt i tym samym zbezcześcić świątynię. Wspomniane kobiety nie mogą na to pozwolić – postanawiają walczyć z Morrigan i bohaterem. Wywiązuje się walka, do której przyłącza się strażnik świątyni. Nie są oni jednak w stanie pokonać gracza i wkrótce padają martwi. W ten oto sposób pozbyliśmy się połowy drużyny. Czy było warto?