autor: Maciej Jałowiec
Colin McRae: DiRT 2 - przedpremierowy test
Colin McRae: DiRT 2 nie oferuje wielu zmian względem poprzedniej odsłony. Przedpremierowa wersja pozwala jednak stwierdzić, że mimo to nowa gra Codemasters może okazać się całkiem udana.
Przeczytaj recenzję Colin McRae: DiRT 2 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS3.
Po średnio udanym Fuel, Codemasters wraca do tematu wyścigów z produkcją zatytułowaną Colin McRae: DiRT 2, kontynuacją tytułu, co do którego można mieć mieszane uczucia, zwłaszcza jeśli chodzi o model jazdy i typy oferowanych wyścigów. Dostarczona do naszej redakcji wczesna wersja nowego DiRT pozwala sprawdzić, jak wygląda tryb dla pojedynczego gracza, różne rodzaje rajdów, jak zachowują się samochody i co w ogóle możemy z nimi zrobić – jak dostosować je do jazdy, co do nich dokupić, jak wyposażyć itd.
Wersja beta oferuje tylko i wyłącznie jeden tryb dla pojedynczego gracza, zatytułowany Dirt Tour. To nic innego jak znana od dawna opcja kariery, w której kierujemy poczynaniami kierowcy starającego się zdobyć szacunek i uznanie w świecie rajdowców. Sterowana przez gracza postać zdobywa niezbędne do prowadzenia rozgrywki doświadczenie i pieniądze. To pierwsze pozwala wspinać się na kolejne poziomy rozwoju, a co za tym idzie – odblokowywać nowe turnieje. Wersja, w którą mieliśmy okazję zagrać, umożliwia sprawdzenie, co można odblokować na pierwszych sześciu poziomach doświadczenia. Pieniądze natomiast przeznaczamy na zakup nowych samochodów i dodatkowych elementów wyposażenia, bez których branie udziału w określonych imprezach jest niemożliwe. Zarówno doświadczenie, jak i gotówka przyznawane są za przechodzenie wyścigów – im lepszą pozycję zajmiemy, tym więcej dostaniemy pieniędzy i punktów. Bonusowe punkty można otrzymać także za wykonywanie tzw. misji. Jeżeli wykonamy odpowiednio długi skok, osiągniemy wysoką prędkość lub zniszczymy wiele elementów otoczenia, możemy liczyć na dodatkowe punkty doświadczenia. Tego typu zadań jest oczywiście więcej, a postępy w każdym z nich możemy sprawdzać w głównym menu gry.
Typów wyścigów jest kilka. Klasyczne dla gier spod znaku Colina McRae rajdy WRC stanowią mniejszość, ustępując miejsca wyścigom w miastach (przywodzącym na myśl m.in. Race Driver: GRID) i imprezom plenerowym, na których królują różnego rodzaju wozy terenowe, łaziki itp. W przypadku rajdów off-roadowych oczywiście konieczne jest posiadanie specjalnego pojazdu przeznaczonego do jazdy na nieutwardzonej nawierzchni. Pozostałe wyścigi można wykonywać samochodami typowymi dla gier z tego gatunku – Subaru Impreza, Mitsubishi Lancer Evolution i inne. W zależności od tego, jak je wyposażymy, mogą one brać udział zarówno w klasycznych imprezach miejskich, jak i w wyścigach żywcem wyjętych z WRC. Różnica polega tutaj przeważnie na zapewnieniu odpowiednich spojlerów, co kosztuje grosze, a czyni auto bardziej uniwersalnym.
Przed każdym wyścigiem możemy dostosować kilka parametrów naszego pojazdu. Nie jest to oczywiście konieczne, ale umiejętna kalibracja np. dyferencjału lub twardości zawieszenia pozwala poprawić prowadzenie samochodu. Nie obraziłbym się, gdyby twórcy w finalnym produkcie umieścili kilka modelowych ustawień dla asfaltu, szutru itd. Podobnie jak w poprzedniej części, mamy możliwość wyboru tzw. liberii, czyli barw samochodu. Nie ma to jednak absolutnie żadnego wpływu na rozgrywkę, podobnie jak dodatkowe zabawki – pluszowe kostki do gry zawieszane na lusterku czy hawajska tancerka stawiana na desce rozdzielczej.
Beta daje możliwość przetestowana około dwudziestu samochodów. Różnią się one między sobą trzema parametrami – prędkością maksymalną, przyspieszeniem i sterownością. Szczerze mówiąc, ciężko to nazwać szczytem zaawansowania. Można powiedzieć, że jest to ukłon w stronę niedzielnych graczy, którzy rzadko siadają za kółkiem wirtualnego samochodu. Dla zapaleńców przeznaczono wspomniane wyżej ustawienia związane z dyferencjałem, zawieszeniem, hamulcami itd.