S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci - przed premierą
Trzecia wyprawa do Zony ma nas zauroczyć większymi i wierniej oddanymi lokacjami. Ponadto nowy S.T.A.L.K.E.R. zaoferuje liczne poprawki w mechanice rozgrywki i zupełnie nowego bohatera.
Przeczytaj recenzję S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Ukraińske studio GSC Game World, zachęcone najwyraźniej sukcesem Czystego Nieba, w ostatnim czasie znacznie rozszerzyło plany dotyczące dalszego rozwoju swojej sztandarowej marki – S.T.A.L.K.E.R. W bliżej nieokreślonej przyszłości możemy spodziewać się pełnoprawnej kontynuacji serii, natomiast zdecydowanie wcześniej na rynku pojawi się Call of Pripyat, czyli kolejny samodzielny dodatek do pierwszej części. Pewne obawy może budzić fakt, że jego premiera planowana jest na jesień, co oznaczałoby jeszcze krótszy okres dewelopingu niż w przypadku wydanego we wrześniu ubiegłego roku prequela. Czy wpłynie to na finalną jakość gry?
Akcja Call of Pripyat rozpocznie się niedługo po zakończeniu historii przedstawionej w Cieniu Czarnobyla. Wielu z Was zapewne pamięta, że w grze dokonywało się wyboru pomiędzy kilkoma zakończeniami i wszystko wskazuje na to, że autorzy zdecydują się tylko na jedno z nich, kontynuując główny wątek już po rozwiązaniu sytuacji ze Strielokiem. W rezultacie zniknie bariera, która wcześniej utrudniała dostęp do ścisłego centrum Zony, a więc skażonego obszaru otaczającego niesławną elektrownię w Czarnobylu. W tym momencie do akcji wkroczy ukraiński rząd, inicjując operację wojskową o kryptonimie Fairway, której głównym założeniem będzie odzyskanie kontroli nad elektrownią atomową. Gorączkowo przygotowywany projekt skończy się fiaskiem, gdyż próbujące przedostać się do Zony śmigłowce z niewyjaśnionych przyczyn stracą kontakt z dowództwem i rozbiją się.
Po wspomnianym Strieloku oraz najemniku Szramie w Call of Pripyat po raz kolejny przyjdzie nam pokierować zupełnie nową postacią, a mianowicie Alexandrem Degtyarevem z Ukraińskiej Agencji Ochrony. Główny bohater zostanie wysłany w przebraniu stalkera do skażonej strefy z zadaniem ustalenia przyczyn katastrofy oraz odnalezienia ewentualnych ocalałych.
Producent zarzeka się, że w Call of Pripyat cały wątek fabularny ma być podany w bardziej przystępnej formie, tak by znajomość serii nie była wymogiem nie do przeskoczenia. To dość istotna kwestia, gdyż Czyste Niebo nie oferowało nowicjuszom w temacie żadnego wsparcia, rzucając zagubionego gracza na głęboką wodę. Zasmuciło mnie z kolei to, że długość głównego wątku szacowana jest na około siedem godzin rozgrywki oraz że cała opowieść ma być zwieńczona tylko jednym zakończeniem.
Dla zdecydowanej większości graczy to jednak nie fabuła, a sposób prezentacji Zony był głównym czynnikiem motywującym do dalszej zabawy. Tym bardziej cieszy fakt, że na tym polu zapowiadana jest duża ilość zmian i to takich, które wydają się podążać w słusznym kierunku. Rozgrywka tym razem potoczy się na zupełnie nowych mapkach, a nie w delikatnie przemodelowanych lokacjach, jak miało to miejsce w przypadku Czystego nieba. W centrum zainteresowania znajdzie się naturalnie słynne opuszczone miasto Prypeć, które odwiedziliśmy już w Cieniu Czarnobyla – wedle zapowiedzi twórców w Call of Pripyat spędzimy w nim zdecydowanie więcej czasu. Planowane jest udostępnienie graczom całej wschodniej dzielnicy, wiernie oddanej pod względem geograficznego ułożenia terenu.