autor: Szymon Liebert
Uncharted 2: Among Thieves - testujemy przed premierą
Pierwszy Uncharted zasłynął solową kampanią. Czy atutem dwójki będzie także multiplayer?
Przeczytaj recenzję Uncharted 2: Among Thieves - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS3.
Uncharted: Drake's Fortune do dzisiaj jest jedną z ważniejszych gier na PlayStation 3. Dzieło studia Naughty Dog, znanego chociażby z wykreowania kultowych postaci Crasha Bandicoota oraz Jaka i Daxtera, po raz kolejny zabłysło świetnie zrealizowaną przygodą dla jednego gracza, opowiadającą o losach Nathana Drake’a, który swoim charakterem i charyzmą wypełnił lukę po Indianie Jonesie i innych, mniej wyrazistych podróżnikach/poszukiwaczach skarbów. Solowa kampania w Uncharted 2: Among Thieves będzie na pewno hitem, szczególnie że prezentowane przez twórców filmy – np. scena walki z helikopterem – pokazują zdecydowanie bardziej dynamiczną rozgrywkę. Sporą niewiadomą był natomiast oczekiwany przez wielu fanów tryb sieciowy. Od ubiegłej środy uchylono jednak rąbka tajemnicy, uruchamiając zamkniętą betę.
Ważąca mniej więcej półtora gigabajta beta oferuje przedsmak zarówno trybu kooperatywnego, jak i współzawodnictwa. Pierwszą formę zabawy reprezentuje scenariusz rozgrywający się w pogrążonym w chaosie nepalskim mieście. Widzieliście je w jednym z opublikowanych zwiastunów, chociaż w nim Nathan Drake musiał radzić sobie sam. W sieci walczymy we trójkę, co jest dość ciekawe, bo przecież standardowo w co-opie spotykają się parzyste grupy graczy (przekora twórców czy celowy zabieg?). Zabawę rozpoczyna wprowadzenie, w którym bohater wyjaśnia całą sytuację. Ruszamy przed siebie wąskimi uliczkami i pokonujemy wrogów. W pewnym momencie trójka uczestników musi wspólnie podnieść szafę, żeby móc wspiąć się po niej dalej. Tego typu motywy pojawiają się częściej – każdy gracz podchodzi wtedy we wskazane miejsce i przytrzymuje trójkąt.
Świetne jest to, że w trybie kooperacji pojawia się również moment platformówkowy. Jeden z graczy pomaga wspiąć się drugiemu na latarnię (podnosząc go wyżej), z której tamten ma przedostać się do pomieszczenia, a następnie wyrzucić z niego kolejną szafę (potrzebną do przejścia dalej). Podczas gdy skaczemy po gzymsach i krawędziach, dwójka bohaterów na dole osłania nas przed kolejną falą przeciwników. Ci są dość natarczywi – atakują grupami z wielu stron, przeskakując mury i wydostając się z okien – choć przy tym sami często pakują się pod lufę. Dobrze posłany granat szybko unicestwi kilku z nich. Liczba przeciwników nie jest też nieskończona, bo nadchodzą oni w określonych z góry falach, przeważnie sygnalizując swoją obecność okrzykami. Jeśli zabraknie nam naboi, wystarczy rozejrzeć się po okolicy – wszędzie leży pełno różnych pukawek.