autor: Marek Grochowski
FIFA 10 - już graliśmy na PS3!
FIFA 10 od kilku dni jest oficjalnie w produkcji. Udało nam się w nią już zagrać i opisać pierwsze wrażenia.
Przeczytaj recenzję FIFA 10 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS3.
Bardzo lubię ten moment, kiedy Electronic Arts puszcza w eter sensacyjną wieść, że pomimo przeciwności losu i plam na Słońcu kolejna FIFA jest już w drodze, a Konami wzrusza wtedy ramionami i stwierdza spokojnie, że nowy PES i tak będzie lepszy. Po ćwierkających ptaszkach i kwitnących kasztanach jest to najpewniejszy znak, że wiosna w pełni, a fani obu serii mogą już robić porządki w ogródkach i odkopywać wojenne topory.
W tym roku „Elektronicy” nie zawiedli i tradycyjnie zapowiedzieli kolejną odsłonę swojej sztandarowej sportówki. Tym razem nie ograniczyli się wyłącznie do podania suchych faktów na temat nowej części cyklu FIFA, ale – nie bacząc na to, że do ukończenia projektu pozostały jeszcze cztery miesiące – już w kwietniu pozwolili nam sprawdzić, jak ich dziecko radzi sobie na konsolach.
Podczas tegorocznej odsłony imprezy EA Season Opener mogłem położyć łapki na zabugowanej, bo zabugowanej, ale grywalnej wersji FIFA 10, a koledzy z rodzimych mediów mieli nawet okazję, by jako pierwsi przegrać kilka meczów i zostać tym samym niecnie wykorzystani na potrzeby niniejszego artykułu. Czas spędzony przy „dziesiątce” minął w okamgnieniu, a cała przygoda ułożyła się w pewien obraz tego, czym deweloperzy uraczą nas we wrześniu bieżącego roku.
Muszę przyznać, że ładny to był obraz, choć – bez owijania w bawełnę – pod względem gameplay’a FIFA 10 to niemal w 70% ten sam produkt co rok temu. Autorzy spędzają czas przede wszystkim na szlifowaniu elementów wprowadzonych do poprzedniej części gry. Wykorzystując sukces ostatniej edycji, chcą wyeliminować jedynie najistotniejsze z punktu widzenia fanów niedoróbki i dość oszczędnie, w niewielkim stopniu wprowadzić drobne innowacje. Można patrzeć na to jak na odcinanie kuponów, ale nie ma też co zaprzeczać, że FIFA 09 na konsole jak najbardziej się udała, dlatego przerabianie jej, byleby tylko zaskoczyć graczy świeżością, skończyłoby się pewnie spektakularną klęską. Lepiej więc, żeby seria rozwijała się wolniej, ale przynajmniej we właściwym kierunku.
Idąc tym tokiem rozumowania, EA nie planuje rewolucji ani w treści, ani w formie. Oprawę graficzną czeka jedynie kilka kosmetycznych zabiegów, mających cieszyć oko i utwierdzać nas w przekonaniu, że FIFA 10 to jednak nowa gra. Zobaczymy zatem udoskonalone twarze piłkarzy, nieco lepsze stroje, nowe siatki w bramkach oraz klimatyczne rozmycia w czasie powtórek.