autor: Marek Grochowski
Dragon Age: Początek - już graliśmy! - Strona 3
Czy Dragon Age dorówna sadze Baldur's Gate? By się o tym przekonać, wybraliśmy się na specjalny pokaz gry.
Przeczytaj recenzję Dragon Age: Początek - recenzja gry
Wiecie, co łączy Wiedźmina i Dragon Age: Początek? Nie żadne tam potwory czy bohater z ostrym mieczem, nie żadne magiczne zaklęcia i eliksiry, a już na pewno nie nadto wydekoltowane panny i mężatki hasające po tawernach. Otóż wyobraźcie sobie, że przed pięcioma laty oba tytuły wylądowały razem na targach E3, zdobiąc przy tym mniej lub bardziej stoisko BioWare. I podczas gdy nasz rodzimy Wiesiek zdążył od tamtej chwili wejść na rynek, przebrać się i wejść ponownie, a ostatnio nawet spektakularnie zejść, Dragon Age wciąż nie ma i nie ma.
A przynajmniej oficjalnie, bo tajemnicą poliszynela jest wiadomość, że pecetowa wersja Początku na dobrą sprawę od kilku miesięcy jest już gotowa i czeka tylko na to, by powędrować do sklepów wraz z edycjami konsolowymi. Jedynym warunkiem jest zielone światło z Electronic Arts, na to jednak musimy jeszcze trochę poczekać. Wybraliśmy się więc na zamknięty pokaz do Londynu, żeby zobaczyć, jak gra prezentuje się w akcji.
Akcja RPG dziać się będzie w położonym na kontynencie Thedas królestwie Ferelden, krainie fantasy, w której bezbronna ludność zdecydowała się wyłonić spośród siebie grupę Szarych Strażników, by ci stawili czoła nadciągającej Pladze. Owa zaraza składa się z tak osobliwych stworzeń jak balrogi, kościeje, plagowilki czy ogry, a graczowi przypadnie w udziale pokierowanie grupą śmiałków, którzy pokonają (lub nie) liczne zastępy nieprzyjaciół. Przygoda rozpocznie się od skonstruowania głównego bohatera, począwszy od wyglądu, przez cechy charakteru, a na pochodzeniu kończąc. Dostępne będą trzy klasy postaci – wojownik, łotrzyk i mag, do tego trzy różniące się zdolnościami rasy (ludzie, elfy i odporne na magię krasnoludy), występujące w wariantach dla obu płci.
Wybór bohatera zdeterminuje początkowe etapy fabuły, inne dla każdej nacji i warstwy społecznej, z której wywodzi się protagonista. Owo „pochodzenie” znajdzie odzwierciedlenie w kilkugodzinnym wstępie, podczas którego dowiemy się, w jaki sposób wskazany przez nas wybraniec trafił do Ferelden i jakich obowiązków może spodziewać się, gdy przystąpi do właściwej części kampanii. Później do naszego podopiecznego dołączać będą NPC-e, co umożliwi stworzenie czteroosobowej drużyny. Zależnie od decyzji podejmowanych w grze, zmieniać się będzie sposób, w jaki bohaterowie wzajemnie się postrzegają. Niekiedy skrajni egoiści będą się wzajemnie nie cierpieć i przy każdej możliwej okazji negować postawy innych. Wyłonienie w zespole charyzmatycznego lidera i odnoszenie przez niego sukcesów sprawi jednak, że stanie się on autorytetem dla reszty grupy. Niekiedy zacieśnione relacje zaowocują nawet romansem, a – jak pokazują skandale z Mass Effect – od niewinnego flirtu do scen łóżkowych w grach BioWare jest stosunkowo niedaleko.
Autorzy twierdzą, że wskutek postępów w fabule pod koniec rozgrywki członkowie drużyny osiągną od 15 do 20 poziomu doświadczenia, zależnie od tego, czy użytkownik poświęcił się pobocznym questom, czy skupił wyłącznie na realizowaniu głównego wątku. Gracz zdecyduje także, czy jego herosi będą awansować na kolejne levele automatycznie, czy może czekać, aż on sam rozdzieli im punkty rozwoju cech. Nic nie stanie również na przeszkodzie, by danego wojownika wytrenować w nietypowych dla niego dziedzinach i miast demonstrowania brutalnej siły przestawić go na zręczność, by mógł posługiwać się naraz dwiema sztukami broni albo nauczył się celnie strzelać z łuku.