autor: Marek Grochowski
Need for Speed Shift - już graliśmy! - Strona 2
Drugi raz mieliśmy okazję zagrać w Need for Speed Shift, wszystko wskazuje na to, że nowa odsłona pozwoli zapomnieć o średnio udanym Undercoverze i rzuci rękawicę Race Driver: GRID!
Przeczytaj recenzję Need for Speed Shift - recenzja gry
Z cyklem Need for Speed jest jak z leniwym uczniem, który kiedyś miał świadectwo z paskiem, ale potem osiadł na laurach i przestał się angażować. Okres beztroskiej laby dobiegł jednak końca – cykl zebrał trochę jedynek za Undercover i nie dość, że wszyscy się z niego śmiali, to jeszcze mama obcięła kieszonkowe. Nie ma zmiłuj – trzeba działać.
Race Driver: GRID, dzieło Codemasters, zdaje się być głównym źródłem zapożyczeń, jakich twórcy Shifta zdecydowali się dokonać, by przywrócić serii jej dawny blask. Zmontowana przez EA ekipa Slightly Mad Studios postanowiła nie szaleć zbytnio z innowacjami i zamiast mamić świat hasłami, że czternasta odsłona Need for Speed będzie tak rewolucyjna, że ho, ho, grupa projektantów wynotowała sobie po prostu najlepsze pomysły konkurencji, które po kilku korektach i dodaniu paru upiększaczy z powodzeniem mogą trafić na podatny grunt.
Jeśli z wypiekami na twarzy czytaliście naszą marcową zapowiedź Shifta, jesteście pewnie ciekawi, jak przedstawia się obecnie stan prac nad grą. Otóż uprzejmie donoszę: wersja na PlayStation 3 aspiruje powoli do miana bety, choć nadal zdarzają się jej problemy ze stabilnością, a czas ładowania lokacji wciąż wynosi kilkadziesiąt sekund. Tym niemniej jako całokształt produkcja nabiera coraz większych rumieńców. Warto przy tym wspomnieć, że do grona rzeczy, które zainspirowały twórców, dołączyły w międzyczasie imprezy w stylu 24-godzinnych wyścigów Le Mans. Tyczy się to jednak specyfikacji kilku wozów, bo przecież w Shifcie nikt nie będzie kazał nam ślęczeć przy padzie bitą dobę. Tutaj każdy wyścig to zaledwie kilka minut, by wypchnąć się na czoło stawki i znaleźć taki tor jazdy, który umożliwi najszybsze pokonanie trasy. I trzeba się sporo napracować, bo w grze nie brakuje cwaniactwa i ostrej walki z inteligentną – jak na wyścigowe standardy – SI. Daleki jestem od twierdzenia, że przeciwnicy sterowani przez konsolę powinni być członkami MENSY, ale ich zachowanie na szosie w porównaniu z wyczynami z Undercovera jest w istocie genialne, a i samego GRID-a mogą postawić pod ścianą. Zajeżdżanie drogi, spychanie na pobocze, mocne uderzenia w tył wozu – oponenci potrafią wykazać się szerokim spektrum nieprzyjemnych zagrań, byleby tylko wylądować z przodu i załapać się na podium. Bez żadnych sentymentów i wspominania wspólnych wypraw rowerowych. Rywalizacja jest bezpardonowa i nie ma mowy, by ukończyć wyścig z autem wypolerowanym na błysk.