autor: Maciej Kurowiak
Batman: Arkham Asylum - już graliśmy!
W samym centrum Londynu, w uroczym The Hospital Club, mogliśmy sprawdzić jak prezentuje się najnowsza gra o przygodach Mrocznego Rycerza – Batman: Arkham Asylum. Oto nasze wrażenia z pokazu.
Przeczytaj recenzję Batman: Arkham Asylum - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji X360.
Gry tworzone w oparciu o filmy lub komiksy zwykle wypadają blado w konfrontacji z oryginałem. Przez lata przyzwyczajano graczy, że adaptowana pozycja na pewno zostanie sprofanowana, a z pierwowzoru pozostanie jedynie tytuł i imiona bohaterów. Batman padał ofiarą tej tendencji wielokrotnie i oprócz żartobliwego Lego Batman, cała reszta gier o Mrocznym Rycerzu zaginęła w pomroce dziejów. Nic więc dziwnego, że pełni podejrzeń udaliśmy się w samo serce Londynu, gdzie w przepięknie usytuowanym The Hospital Club w Covent Garden, mogliśmy rzucić okiem na grywalną wersję Batman: Arkham Asylum – najnowszą produkcję o mściwym nietoperzu tworzoną przez Rocksteady Studios dla Eidos Interactive. Gra nie ma nie jest powiązana z ostatnim filmem o Batmanie, ale z całą pewnością bazuje na jego popularności. Stylem i klimatem bliżej jej jednak do komiksów DC, co odzwierciedla specyficzna kolorystyka i wygląd bohaterów. Akcja toczy się w przytułku Arkham, gdzie przetrzymywani są najgroźniejsi przestępcy z Gotham. Tam też nasz bohater musi zmierzyć się ze swoim największym wrogiem – Jokerem.
Wystarczyło kilka minut z Arkham Asylum, by nasze wątpliwości zaczęły zamieniać się w coraz większy entuzjazm – doprawdy nie do wiary, ale to może być pierwsza gra o Batmanie z prawdziwego zdarzenia.
Warto podkreślić tutaj słowo „może”, bo niestety pokazano nam bardzo, bardzo mały kawałek gry, skwapliwie ukrywając szczegóły kampanii, fabuły, czasu rozgrywki i właściwie wszystkiego co nie było związane z pokazanymi poziomami. Mimo ograniczonych danych, mogliśmy przekonać się jak prezentują się dwa filary rozgrywki w nowym Batmanie – walka oraz skradanie się. Nie dane nam było zobaczyć kampanii, a zamiast tego pokazano dwie dodatkowe misje, tzw. challenges jedne z wielu, które będzie można opcjonalnie wykonywać niezależnie od trybu fabularnego.
W pierwszym tego typu etapie mogliśmy sprawdzić, jak zapowiada się walka w Arkham Asylum. Autorzy zadbali o to, by wyglądała ona płynnie i efektownie i nie była przy tym nadmiernie uproszczona. Wizualnie walka przypomina to, co widzieliśmy w Assassin’s Creed, ale jeśli w grze Ubisoftu wpływ na wykonywane ciosy był dość ograniczony, to w Batmanie przy zachowaniu wysokiej jakości animacji przy przechodzeniu z ciosu do ciosu możemy w pełni kontrolować przebieg pojedynków. By jeszcze bardziej je uatrakcyjnić autorzy idąc śladem twórców przygód Altaira, dodali możliwość wykonywania kontrataków. Załóżmy, że nasz przeciwnik przygotowuje się do ataku - wówczas, przez jedną krótką chwilę zapala się nad jego głową wskaźnik informujący, że możemy na to natychmiast zareagować. Samo wykonywanie kontrataków jest dość łatwe, ale z tego co zaobserwowaliśmy nie powoduje u przeciwników wielkich obrażeń. Nasz bohater może też stosować kombinacje ciosów, ogłuszać przeciwnika, przeskakiwać nad jego głową oraz przyciągać za pomocą Batclawa (linki zakończonej hakiem). Trzeba przyznać, że sterowanie jest bardzo intuicyjne i nie ma tu żadnych udziwnień – w przypadku pada do Xboksa 360 (bo na tej konsoli testowaliśmy Arkham Asylum) przycisk „A” odpowiadał za przeskakiwanie i uniki, „B” za ogłuszanie, „X” za zadawanie ciosów, a „Y” za kontratak.
Ten etap polegał wyłącznie na niszczeniu grup przeciwników w jednym pomieszczeniu: gdy usunęliśmy jedną bandę wrednych typów, zaraz pojawiała się następna, większa i trudniejsza do pokonania. Po kilku takich walkach system zaliczał nam poziom jako ukończony i wracał z powrotem do menu.