autor: Adam Kaczmarek
Battlefield Heroes - przedpremierowy test - Strona 3
Battlefield Heroes to kompletnie inne spojrzenie na serię. Mocno uproszczona rozgrywka podana w kreskówkowej stylistyce… Czy ten pomysł ma szansę powodzenia?
Przeczytaj recenzję Battlefield Heroes - recenzja gry
EA DICE przechodzi do masowej ofensywy. Po wydaniu Mirror’s Edge zaanonsowało prace nad dwoma kolejnymi grami z serii Battlefield, które mają pojawić się na PC, a także potwierdziło rychłe ukończenie prac nad stricte pecetowym Battlefield Heroes. Jest to o tyle zaskakujące, że poprzednia odsłona popularnego cyklu – Bad Company – zawitała jedynie na konsole i wydawało się, że szwedzki zespół pozostanie na tym gruncie przez długie lata. Środowisko graczy nadal wrze, ja zdążyłem już ochłonąć. Tym bardziej, że w Heroes miałem okazję już zagrać. Według planu produkcja ta zostanie udostępniona za darmo, wszystkim bez wyjątku. Czy takim ruchem EA DICE zyska nowych klientów? W tym miejscu stawiam wielki znak zapytania.
Battlefield Heroes reklamowane jest jako „cartoon-shooter”. Jeszcze przed uruchomieniem dało mi to wiele do myślenia. Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Oprawa, design, kolorystyka, a nawet muzyka rozwiewają wszelkie wątpliwości i pozbawiają nadziei, że zagramy w arcypoważny tytuł. Wszystko utrzymane jest w dowcipnej stylistyce, godnej bajek dla małolatów. Łyka się to szybko i bezboleśnie. Zapewne wpływ na tak szybkie przystosowanie się do realiów gry miały inne, podobne, ale istniejące już od jakiegoś czasu pozycje (nie sięgając daleko – Team Fortress 2). Innym powodem jest przypuszczenie, że EA DICE systematycznie chce trafiać do coraz młodszych fanów. Takie wnioski nasuwają się same komuś, kto obserwuje poczynania firmy od kilku lat.
Wersja beta, którą miałem okazję przetestować, to niemal pełnowartościowy program odsłaniający prawie wszystkie mechanizmy rozgrywki. A zaczyna się ona już w przeglądarce. Po wpisaniu loginu i hasła użytkownik proszony jest o stworzenie swojego bohatera. Do wyboru mamy dwie nacje: Armię Narodową (Trzecia Rzesza w karykaturze) oraz Armię Królewską (Amerykanie). Następnie gracz definiuje wygląd jednostki. Dostępność fryzur, kolorów skóry, zarostu jest uboga, aczkolwiek niewykluczone, że w przyszłości panel ten ulegnie rozbudowaniu. Nowo utworzonego jegomościa trzeba jeszcze jakoś nazwać, dobrać klasę i już można ruszać na pole walki.
No... prawie, albowiem twórcy zamieścili w Heroes sklep z akcesoriami. Asortyment jak na wczesną wersję aplikacji jest spory i dostarcza niezłej zabawy. W tym miejscu gra przypomina trochę The Sims. Postać posiada aż 10 części ciała do wyposażenia towarami ze sklepu. Zegarki, koszulki, opaski, naszyjniki, czapki, buty... Długo by wymieniać. Oprócz wszelkiej maści świecidełek sklep udostępnia również gesty oraz broń i dodatkowe przedmioty przydatne już w konfrontacji z przeciwnikami. Każde zakupy kosztują, a zapłacić za nie możemy walutami, których w grze jest aż trzy. Najszerzej dostępne są punkty Valor zdobywane w trakcie walki oraz za wykonywanie specjalnych zadań. Innym środkiem płatniczym są tzw. Hero Points, przyznawane najlepszym graczom rundy. Ostatnim sposobem opłacenia rekwizytów są Battlefunds – za nie trzeba wyłożyć prawdziwą kasę. Jest to jedyny element związany z komercją, aczkolwiek do końca uczciwy. Za Battlefunds zdołamy kupić tylko ekskluzywne ciuszki, niewpływające na balans rozgrywki. Reszta dostępna jest za wspomniane wcześniej punkty. Im jesteś lepszy, tym ciekawsze będą dla Ciebie zakupy.