autor: Marcin Cisowski
PlayStation Home - przedpremierowy test - Strona 2
Home, sieciowy projekt Sony w założeniach był niezwykle ambitnym pomysłem połączenia Second Life, wirtualnego lobby, zbioru gier on-line i czatu z właściwościami serwisów Web 2.0. Co pozostało z tego pomysłu po dwóch latach oczekiwania?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
O sieciowym projekcie Sony po raz pierwszy usłyszeliśmy 7 marca 2007 roku na Game Developers Conference w San Francisco. Phil Harrison określił Home mianem pionierskiego przedstawiciela trendu Game 3.0, dającego użytkownikom dowolność w wyborze treści i dzielenia się nimi z innymi ludźmi. Nikt chyba wtedy nie przypuszczał, jak bardzo jego wizja i dalekosiężne plany Sony będą różniły się od obecnego kształtu Home. A było to tak…
Dawno, dawno temu…
Home w pierwszych zapowiedziach zwiastował rewolucję, zintegrowanie pełnego środowiska on-line konsoli wokół jednej aplikacji. Główną lokacją był wielki hol przypominający futurystyczny dworzec, a w nim masa simsopodobnych postaci spacerujących, rozmawiających, grających w liczne minigry. Mieliśmy mieć szansę wykorzystania wszelkich dobrodziejstw komunikacji – tekstowej, głosowej, a nawet połączeń video. W prywatnych pokojach dawano nam możliwość umieszczania prawdziwego sprzętu Sony – zakładano opcję zapraszania znajomych do pokoju i streamowania z HDD konsoli dowolnych nagrań video wprost na nowiutką Bravię do naszego wirtualnego apartamentu. Przewidziana była funkcja dodawania własnych zdjęć w ramki lub na ścianę, również przez PlayStation Eye. Streaming miał objąć też muzykę, którą raczylibyśmy znajomych. Apartamenty miały obsługiwać tematyczne skórki, choćby z nadchodzących gier.
Innowacyjne miały być przestrzenie poświęcone konkretnym grom. Taki Warhawk do dyspozycji graczy oddawał centrum dowodzenia. Wraz z drużyną mieliśmy tam omawiać na wirtualnej mapie strategie do kolejnych meczów multiplayer i jednym przyciskiem przenosić się w pełnym składzie wprost na pole bitwy. Dodatkowo obiecywano nam pokoje, w których w szklanych gablotach mieliśmy umieszczać najcenniejsze trofea z gier i przechwalać się nimi ku zazdrości znajomych z listy – zamiast standardowego przeglądania listy osiągnięć. Tego wszystkiego NIE UŚWIADCZYMY w obecnie dostępnej aplikacji. Czym więc stał się Home na przestrzeni 2 lat?
Kwestie techniczne
Aplikację w wersji beta może pobrać z zakładki PlayStation Network każdy. Jest darmowa, nie wymaga zakładania osobnego konta, przypisuje się do profilu, z którego aktualnie jesteśmy zalogowani – w ten sposób można bez przeszkód korzystać z kilku regionalizowanych wersji. Pobieramy około 70 megabajtów danych. Jest to jednak tylko rdzeń aplikacji. Na wstępie, przy uruchomieniu rezerwuje ona z naszego twardego dysku 3 GB na poczet przyszłych aktualizacji. Każda kolejna przestrzeń, do której się udamy, wymaga jednorazowego pobrania 20 – 40 MB. Niemile niespodzianki spotykają nas już przy próbie logowania. Prowadzone od jesieni szerokie beta-testy nie przygotowały najwidoczniej Sony na najazd kilku milionów użytkowników. Przez pierwsze dni logowanie było praktycznie niemożliwe. Kolejne komunikaty o błędach i przekroczeniu czasu logowania usuwane były stopniowo wraz z kolejnymi aktualizacjami i dostawianymi serwerami. Ale – przecież to wersja beta – powiedzą twórcy. Nie musi działać stabilnie.