autor: Maciej Kurowiak
Tom Clancy's H.A.W.X. - już graliśmy!
W Londynie, w muzeum RAF-u, w samym centrum historii brytyjskiego lotnictwa sprawdzaliśmy, jak prezentuje się podniebna strzelanina Tom Clancy’s HAWX.
Przeczytaj recenzję Tom Clancy's H.A.W.X. - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji X360.
Podniebne strzelaniny nie są gatunkiem szczególnie eksploatowanym w ostatnich latach przez producentów gier. Nic dziwnego, że od dłuższego czasu na tym polu samotnie rządzi seria Ace Combat, która w zeszłym roku dorobiła się części szóstej. Japończykom udało się odpowiednio wyważyć rozgrywkę, tak by elementy strzelaniny i symulatora myśliwca dobrze ze sobą współgrały. Po Ace Combat 6 pozostawał jednak pewien niedosyt – autorzy, zamiast w miarę realistycznej rozgrywki, bez ograniczeń serwowali graczom elementy science fiction, niewiele mające wspólnego ze współczesną techniką wojskową. Fakt ten postanowił wykorzystać UbiSoft, który z pomocą programistów z bukaresztańskiego oddziału firmy tworzy Tom Clancy’s HAWX, strzelaninę osadzoną w silnie stechnicyzowanym uniwersum Toma Clancy’ego i powiązaną z innymi grami spod tego znaku. Z HAWX-em mieliśmy już kontakt podczas sierpniowych targów w Lipsku, ale dopiero teraz mogliśmy bliżej zapoznać z nadchodzącą produkcją Ubisoftu.
Prezentacja odbyła się w Hendon w Londynie, w najlepszym do tego celu miejscu, mianowicie w muzeum Royal Air Force, czyli Królewskich Sił Lotniczych. W samym sercu historii brytyjskiego lotnictwa mogliśmy sprawdzić, jak aktualnie prezentuje się HAWX, spróbować swoich sił w trybie multiplayer, a także zamienić słowo z Thomasem Simonem, szefem teamu odpowiedzialnego za produkcję gry.
Przede wszystkim lubimy Ace Combat, ale chcieliśmy dać gatunkowi nowe możliwości i sprawdzić go w realnym uniwersum twórczości Toma Clancy’ego – mówi Simon, zapytany o słynny japoński tytuł i źródło inspiracji. – W HAWX korzystamy z prawdziwych satelitarnych map oraz wojskowego sprzętu, który istnieje naprawdę.
Akcja gry rozgrywa się przed globalnym konfliktem, w którym mogliśmy uczestniczyć, grając w Endwar. Są to czasy niepokoju i walki o surowce, a poszczególne państwa, by zwiększyć swoje możliwości militarne, korzystają z usług najemników – firm, które na zlecenie użyczają swoich prywatnych armii i uzbrojenia. Właśnie w jednej z nich zatrudnia się nasz bohater, a że czasy są bardzo niespokojne, szybko znajduje się w samym centrum wojny pomiędzy Brazylią i południowoamerykańskim sojuszem Las Trinidad. ARES, firma zatrudniająca najemników, a przy okazji nasz pracodawca, widzi okazję do zarobienia pieniędzy i przyłącza się do Brazylii, by ochraniać jej interesy. Niestety, nie wszystko idzie po myśli kierownictwa korporacji, gdyż do wojny dołączają Stany Zjednoczone, które także stają po stronie Brazylii. Znacznie zmniejsza to zyski ARES-u, który zmienia stronę i łączy siły z Las Trinidad, a nasz bohater zostaje wciągnięty w magiel interesów państw i prywatnych korporacji.