Just Cause 2 - zapowiedź
Rico Rodriguez powraca z emerytury, by wziąć udział w swojej ostatniej misji. Ma być niebezpiecznie i przewrotnie. Czy tym razem obejdzie się bez wpadek?
Przeczytaj recenzję Just Cause 2 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Szum wokół pierwszej części Just Cause był na tyle spory, że o grze usłyszał prawdopodobnie każdy fan rozrywki spod znaku Grand Theft Auto. Gra była zresztą traktowana jako klon produkcji Rockstar Games, tyle że osadzony w klimatach tropikalnych (a dokładnie – w fikcyjnym państwie San Esporito). Po wprowadzeniu tytułu do sklepów okazało się, że mieliśmy do czynienia z lepszej lub gorszej jakości wydmuszką, choć kilka elementów rozgrywki, jak szeroki wachlarz pojazdów oraz zróżnicowany teren naszych działań, potrafiło pobudzić wyobraźnię. Niezgorsza była także sprzedaż, która zakręciła się gdzieś wokół miliona egzemplarzy. Rokowania na przyszłość były więc dobre i wszystko wskazywało na to, że doczekamy się kontynuacji. Tak też się stało – produkcja ruszyła na początku 2007 roku i – jeśli wszystko pójdzie w dobrym kierunku – w marcu przeżyjemy z Rico Rodriguezem nowy zestaw przygód.
Od draki w San Esporito minęło kilka lat. Boski Rico, zmęczony zabawą w tajnego agenta Centralnej Agencji Wywiadowczej, zawiesił pistolety na kołku i oddał się błogiemu wypoczynkowi w jednym z ciepłych kurortów Ameryki Południowej. Przeszłość nie jest jednak czymś, co można pozostawić zupełnie na uboczu. W przypadku Rico nosi ona nazwisko Maria Kane i jest jego byłą partnerką, która przekazuje bohaterowi Just Cause 2 dokładne informacje o kolejnej misji, podobno ostatniej, jaką Rico ma przeprowadzić dla Agencji. Nie będzie to jednak pierwsze lepsze zadanie. Głównym jego celem ma być bowiem odnalezienie i ewentualna likwidacja Toma Sheldona – starego przyjaciela, mentora i byłego szefa Rico, który „pożyczył” od Agencji dwa miliony dolarów. Nasz protagonista odnajdzie go na wyspie Panau (fikcyjny fragment archipelagu malajskiego), zarządzanej przez panią dyktator Baby Panay.
Zgodnie z tym, co twierdzą autorzy, tym razem fabuła ma zawierać wiele zwrotów akcji i dwuznacznych sytuacji. Czy oznacza to, że gracz będzie w stanie dokonywać wyborów i zachowywać się zgodnie z własnym pomyślunkiem? Najwidoczniej tak. Trzeba przyznać, że mogłoby to otworzyć wiele możliwości kreacyjnych. Wymagać będzie jednak dobrze zaprojektowanego świata, dynamicznie reagującego na wszystkie, nawet najdrobniejsze decyzje gracza. W innym wypadku nie uciekniemy od wrażenia, że coś tu nie gra, a cała historia toczy się tak naprawdę obok nas.
Wyspa ma charakteryzować się wielkim zróżnicowaniem występujących na niej krain. Gracze natkną się nie tylko na mroczną dżunglę, rajskie plaże, ośnieżone szczyty, pustynie i miasta, ale także na liczne nawiązania do azjatyckich kultur – tajskiej, chińskiej oraz japońskiej. Spowoduje to, że Panau będzie jawić się jako bardzo egzotyczne miejsce, które ma szansę nieustannie zaskakiwać gracza wyszukanymi atrakcjami. Wszystkie te obszary podzielone zostaną pomiędzy trzy frakcje, z którymi przyjdzie nam walczyć bądź pertraktować. Głównym założeniem rozgrywki będzie jednak wprowadzanie chaosu, co będziemy w stanie zrobić na blisko 1000 sposobów (jak zapewniają nas autorzy).