autor: Marek Grochowski
FIFA 09 na PC - GC 2008
Pecetowej wersji FIFY 09 bardzo daleko do grywalności znanej z konsol. Wariant blaszakowy, zamiast przypominać symulację z prawdziwego zdarzenia, dorobił się statutu zwykłego klikadła.
Przeczytaj recenzję FIFA 09 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Prezentacja FIFY 09 na tegorocznych targach Games Convention była doskonałą okazją, by przekonać się, jak wielka przepaść dzieli next-genową wersję popularnej sportówki od jej pecetowej siostry. O ile kopanka EA Sports na PS3 okazała się zaskakująco przyjemną produkcją, o tyle wariant „blaszakowy”, zamiast przypominać symulację z prawdziwego zdarzenia, dorobił się statutu zwykłego klikadła.
Kanadyjscy deweloperzy w ramach odświeżenia serii przygotowali dla pecetowców cztery nowinki. Pierwsza z nich to opcja Adidas Live Season, która pozwala grać ulubioną drużyną zgodnie z terminarzem prawdziwych spotkań i aktualizować dane wirtualnych piłkarzy na podstawie rzeczywistych, ligowych osiągnięć każdego z zawodników. Działać to będzie identycznie jak na konsolach, co pociągnie za sobą konieczność opłacenia subskrypcji, jeśli gracz zapragnie wykorzystywać informacje z więcej niż jednej ligi.
Druga, znacznie dłużej oczekiwana nowinka, to grafika rodem z konsol nowej generacji. Dość powiedzieć, że to temu aspektowi Paul Hossack z EA poświęcił największą część targowej prezentacji, a pomiędzy pokazywaniem co lepszych cutscenek, dodawał tu i ówdzie, że generowany obraz to efekt użycia silnika żywcem z wersji na PlayStation 3 i Xbox 360. Przystosowanie oprawy wizualnej do obecnych standardów to bez wątpienia bardzo dobry pomysł, który zresztą był tak samo dobry rok i dwa lata temu, jednak producenci wpadli na niego dopiero przy FIFIE 09. Ponieważ to ich pierwsza próba zaimplementowania next-genowej grafiki na komputery osobiste, finalny efekt jest na razie nierówny. Przez twarze piłkarzy przebija koślawość facjat pecetowej FIFY 08, a źdźbła trawy tworzącej murawę wyglądają odpowiednio dopiero na zbliżeniach kamery w animowanych przerywnikach. Całość jest zrobiona na pół gwizdka, ale to i tak lepsze niż zeszłoroczny horror z teksturami z PlayStation 2 w rolach głównych.