autor: Marcin Łukański
MotorStorm: Pacific Rift - test przed premierą
Każdy fan szalonych wyścigów czeka na drugą część serii, która otrzyma podtytuł Pacific Rift. Nadzieje wiązane z sequelem są bardzo duże, tym bardziej, że pierwsze zdjęcia z gry prezentują się wyśmienicie, a węgla do pieca dorzuca sam producent.
Przeczytaj recenzję MotorStorm: Pacific Rift - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS3.
Motorstorm to jedna z tych gier, które nieodłącznie kojarzone są z konsolą Playstation 3. Swego czasu tytuł ten wywołał dość duże zamieszanie w światku elektronicznej rozrywki – prezentował ambitne podejście do zręcznościowych ścigałek, bardzo ładną oprawę graficzną i przestronne tereny, po których dzielnie pędziły różnorodne pojazdy, wzbijając za sobą tumany kurzu.
Każdy fan szalonych wyścigów czeka na drugą część serii, która otrzyma podtytuł Pacific Rift. Nadzieje wiązane z sequelem są bardzo duże, tym bardziej, że pierwsze zdjęcia z gry prezentują się wyśmienicie, a węgla do pieca dorzuca sam producent, wychwalając swoje najnowsze dzieło. Pacific Rift ma oferować zupełnie nowe otoczenie, nowy rodzaj pojazdów oraz – nareszcie – długo wyczekiwany tryb split-screen. Niestety pierwszy kontakt z wersją beta Motorstorm: Pacific Rift dość solidnie ostudził mój początkowy zapał i zasiał pewne wątpliwości co do niekwestionowanego sukcesu drugiej części serii.
Tropikalne wakacje Last Minute
Wersja beta nowego Motorstorma pozwoliła mi przenieść się na teren tropikalnej wyspy – jednej z kilku nowych lokacji, które będą dostępne w pełnej grze. Palące słońce, złociste plaże, błękitne, przezroczyste wody oceanu, wysokie palmy i piękne kobiety w bikini. To wszystko (może poza niewiastami w bikini) czeka na zwolenników bezkompromisowych wyścigów.
Wraz z nowym otoczeniem nadjechała również zupełnie nowa konstrukcja tras wyścigowych. Jednym z ważniejszych atutów pierwszej części gry były przestronne tereny, po których mogliśmy szaleć bez skrępowania i co chwilę natrafiać na nowe sposoby dojechania do mety.
W Motorstorm: Pacific Rift umieszczenie akcji na tropikalnej wyspie wiąże się automatycznie z pewnymi ograniczeniami. Trasa, na której toczyliśmy zacięte boje o pierwsze miejsce, była zupełnym zaprzeczeniem przestronnych wyścigów z pierwszej części. Gracz musi się przygotować na wąskie slalomy między drzewami, ciasnymi kanionami, wśród egzotycznej roślinności i zalanych wodą kotlin. Przez cały czas trzeba trzymać nogę na hamulcu, zwracać uwagę na ciasne zakręty i niewielkie skocznie. Najdrobniejszy moment nieuwagi kończy się efektownym wbiciem pojazdu w pień drzewa, wpadnięciem do wody lub spadnięciem ze stromego zbocza – a ubezpieczenie zapewne nie obejmuje ekstremalnych wojaży po bezdrożach bezludnych wysp.
Niestety, usuwając z gry przestronne tereny, usunięto zarazem jeden z elementów, który wyróżniał pierwszą część spośród zalewu arcade’owych wyścigów. Tego typu przedstawienie rajdów jest oczywiście pewnym urozmaiceniem w serii, ale uważam, że wąskie i zawiłe trasy są troszkę złym kierunkiem rozwoju Motorstorm. Pozostaje mieć nadzieję, że pozostałe mapy będą częściej nawiązywały do pierwowzoru.