autor: Krzysztof Gonciarz
Star Wars: The Force Unleashed - E3 2008
Na targach E3 byliśmy obecni na prezentacji gry, spędziliśmy trochę czasu z padem w ręku, a także porozmawialiśmy z szefem projektu, Haydanem Blackmanem. Wywiad z nim zostanie opublikowany już wkrótce, a póki co – wrażenia na gorąco z rozgrywki!
Przeczytaj recenzję Star Wars: The Force Unleashed - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS3.
O Star Wars: The Force Unleashed powiedziano wiele. Sami uczestniczyliśmy już w jednym pokazie tej gry, która odbyła się przy okazji Game Developers Conference w San Francisco. Sprawa cały czas idzie do przodu, a z każdym kolejnym zwiastunem i pokazem przygody sekretnego padawana Dartha Vadera nabierają rumieńców. Dziś zobaczyliśmy prezentację tego tytułu, spędziliśmy trochę czasu z padem w ręku, a także porozmawialiśmy z szefem projektu, Haydanem Blackmanem. Wywiad z nim zostanie opublikowany w formie filmiku, a póki co – wrażenia na gorąco z rozgrywki!
Autorzy gry w swojej pracy przyjęli kilka założeń. Po pierwsze – przedstawić własną wizję Mocy. Potężnej, bojowej siły, która stanowi najlepszą broń we wszechświecie. Po drugie – sprawić, żeby gracz przez cały czas „kopał tyłki używając Mocy”. Z każdym wciśnięciem przycisku ma się dziać coś efektownego. Akcja: pomiędzy trzecim a czwartym epizodem Gwiezdnych Wojen. Postać: sekretny uczeń Dartha Vadera, trzymany w tajemnicy nawet przed Imperatorem. Tematyka: odkupienie.
W menu głównym uruchamiamy opcję New Game. Najpierw wybór poziomu trudności – 4 opcje, z których jedna póki co zablokowana. Po chwili rozpoczyna się intro, przedstawiające, jakżeby inaczej, klasyczny star-wars-scroll z krótkim streszczeniem fabuły. Darth Vader udaje się na planetę Kashyyyk, żeby zabić ukrywającego się tam mistrza Jedi. Kamera zjeżdża w dół i widzimy grupę Star Destroyerów czyhających wokół rodzinnej planety Wookie’ch. Z jednego z nich wylatuje imperialny prom, który po chwili wchodzi w atmosferę. W otoczeniu dźwięków bitwy, blasterów i przelatujących TIE Fighterów, na powierzchnię planety dumnie schodzi Darth Vader. Podchodzi do niego imperialny oficer, zgłaszając problemy w przebiegu walk (mimochodem dowiadujemy się, że mimika postaci została wykonana z użyciem tej samej technologii, co w filmie Piraci z Karaibów). Z właściwą sobie gracją, Lord Sith zaczyna go dusić. Po chwili przejmujemy nad upadłym Anakinem kontrolę.
Od samego początku widzimy w akcji silnik fizyki Euphoria, znany już graczom z Grand Theft Auto IV. Vader już na starcie robi wokół siebie dużo zamieszania: używa Mocy by podnosić i ciskać przedmiotami, a rzucając miecz świetlny niczym bumerang ścina drzewa. Jego przeciwnikami są sympatyczni Wookie – widok tych włochatych miśków wystrzeliwanych w powietrze jest tyleż niepokojący, co zabawny. Na dalekim planie widzimy bitwę: niszczyciele latające w atmosferze, oddziały TIE Fighterów przeczesujące okolicę. Doskonale prezentuje się okoliczna roślinność, która jest w dużej mierze interaktywna. Możemy nawet obedrzeć drzewo z kory.
Vader dociera do miejsca ukrycia rycerza Jedi. „Wyczuwam w pobliżu kogoś znacznie potężniejszego, gdzie jest twój mistrz? – pyta. „Zabiłeś go lata temu!” – odpowiada rycerz. Po chwili ktoś używa Mocy by wyrwać Sithowi miecz świetlny z ręki. Anty-bohater odwraca się i widzi kilkuletniego, niewinnego chłopca – syna poszukiwanego przez niego Jedi. Bez specjalnego wysiłku Vader zabija rycerza i odbiera dzieciakowi swój miecz. Masakruje też wszystkich obecnych przy zajściu szturmowców, nie pozostawiając żadnych śladów istnienia Dziecka Jedi. Postanawia uczynić z niego swojego ucznia – i tak właśnie kończy się pierwszy etap gry, stanowiący preludium do głównego wątku fabularnego.