autor: Krzysztof Gonciarz
Diablo III - zapowiedź
Dwadzieścia lat minęło, odkąd Diablo, Mefisto i Baal przemierzali świat śmiertelników. Wszyscy trzej bracia zostali pokonani przez bohaterów w osobach graczy, ale jak się okazuje, prawdziwe zło nie umiera nigdy.
Przeczytaj recenzję Zło powróciło - recenzja gry Diablo III
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Dwadzieścia lat minęło, odkąd Diablo, Mefisto i Baal przemierzali świat śmiertelników. Wszyscy trzej bracia zostali pokonani przez bohaterów w osobach graczy – z których część do dzisiaj siedzi na serwerach Battle.netu i tysięczny raz zabija Pana Zniszczenia w nadziei na korzystnego dropa. Zakończenie dodatku do Diablo II przedstawiało anioła Tyraela niszczącego Kamień Świata, zaklęty artefakt chroniący ludzkość przed mocami nie tylko piekieł, ale i niebios. Jak się teraz okazuje, był to finał równie gorzki, co filmik wieńczący pierwszą część serii. Ludzie nie zaznają spokoju, dopóki jakiś dzielny śmiałek nie przeklika myszką przez googol potworów.
Wspomniana scena z udziałem Tyraela na ułamek sekundy pojawia się w pierwszym filmowym zwiastunie Diablo III – tym, który ku uciesze tysięcy zgromadzonych został zaprezentowany na Worldwide Invitational 2008. Filmik jak filmik, zobaczyć go i ocenić może każdy. Osobiście zauważę tylko, że to pierwszy blizzardowy trailer od czasu, powiedzmy, pierwszego StarCrafta, przy którym nie opadła mi szczęka. Abstrahując, oczywiście od marketingowo-splashscreenowej otoczki, która do spekulacji zachęciła nawet najbardziej zobojętniałych. Nie, czysto technicznie – jest OK, ale tę firmę stać na więcej.

Myślę, że przez najbliższe 20 lat Blizzard nie skusi się na odejście od stworzonych przez siebie standardów. I pod względem przedstawianych światów, i właściwej ich realizacji. Kiedy zobaczyliśmy pierwszą prezentację StarCraft II, mówiło się „ale fajnie, tylko w sumie strasznie to podobne”. Z Diablo III jest tak samo – wszystko wygląda znajomo, a poza oprawą wizualną usprawnieniom uległy tylko pewne aspekty rozgrywki, a nie jej fundamenty. Umówmy się jednak, że Blizzard wie, co robi. Albo inaczej: robi z grubsza to samo co wszyscy, ale jemu jako jedynemu to wychodzi.
OK, będzie to hack and slash. W starej, dobrej formie, choć skręcającej bardziej w stronę efekciarstwa, latających kończyn i wybuchów. Z ust pracowników Blizzarda padło słowo-klucz: „God of War”. I to widać. Dynamiczne poczynania barbarzyńcy w zaprezentowanym na filmie lochu bez pudła kojarzą się z wściekłością Kratosa. Rozrywkowość to dla Diablo dobry kierunek. Póki co ujawniono dwie z pięciu dostępnych klas postaci. Wspomniany barbarzyńca jest lekko tylko zmienionym herosem z Diablo II – powracają kluczowe umiejętności, takie jak Ogłuszenie, Atak z wyskoku czy Trąba powietrzna. Nowym bohaterem jest Witch Doctor, pod względem wizualnym wzorowany na znachorach afrykańskich plemion. Można się domyślać, że zajmie on miejsce Nekromanty, jako że w walce łączy przyzywanie magicznych pomocników z ofensywnymi czarami. Wśród jego talentów znajduje się np. Szarańcza (chmura robali rozrywająca przeciwników na strzępy), Ściana zombich (efektowny kuzyn firewalla) czy Przerażenie (odstrasza przeciwników, dając czas na rzucanie czarów). O postaciach wiemy jeszcze tyle, że w każdej z klas można będzie wybrać kobietę lub mężczyznę oraz że pojawią się questy dedykowane tylko danej klasie.