autor: Maciek Jakubski
Call of Duty: World at War - zapowiedź - Strona 2
World at War to powrót serii Call of Duty do drugowojennych realiów. Dodajcie do tego fakt, że gra powstaje na tym samym silniku co Modern Warfare oraz że powalczymy w niej na Pacyfiku i macie gotową odpowiedź, dlaczego warto czekać na ten tytuł.
Przeczytaj recenzję Call of Duty: World at War - recenzja gry
Zeszły rok bez dwu zdań należał do Call of Duty 4: Modern Warfare. Fantastyczne, wysokie oceny prasy, sypiące się nagrody, zachwyty graczy nad innowacyjnością COD4, a nade wszystko oszałamiająco wysoka sprzedaż. W ciągu pół roku na wszystkie platformy sprzedało się 10 milionów egzemplarzy tej gry!
Bezprecedensowy sukces Call of Duty 4 jest tym większy, że akcję gry przeniesiono 60 lat naprzód w stosunku do poprzednich części. Sam jestem maniakiem shooterów osadzonych w realiach II wojny światowej i przed premierą bluzgałem na barbarzyństwo Infinity Ward z powodu zamiany MP40 na M-16. Jednak wystarczyło ledwie pięć minut z tym tytułem, bym uznał Call of Duty 4: Modern Warfare za najlepszy FPS, w jakiego grałem.
W tym momencie jestem ponownie mocno zdziwiony. I to po trzykroć. Po pierwsze zaszokowany jestem tym, że powstaje kolejna odsłona Call of Duty, gdyna dobrą sprawę nie skończyło się jeszcze odcinanie kuponów od poprzedniej. Po drugie nad World at War pracuje Treyarch, a nie Infinity Ward. Dla przypomnienia – Treyarch robiło m.in. konsolowe Call of Duty 3, jedyną część serii, jaka nie ukazała się na PC. W sumie nie jest to jednak jakiś problem, bo Treyarch, tak jak Infinity Ward, należy do Activision. Po trzecie zaś wraz z World at War wracamy do rozdziału zatytułowanego II wojna światowa.
W World at War dostępne będą dwie kampanie. Pierwsza z nich zabierze gracza na Pacyfik, gdzie weźmie on udział w wojnie przeciwko Japończykom. W drugiej wcieli się w żołnierza Armii Czerwonej walczącego pod koniec wojny w Europie. Kampania na Pacyfiku to novum w serii Call of Duty, bo chociaż prowadziliśmy już na nim działania wojenne w Medal of Honor: Pacific Assault czy w Battlefield 1942, to jednak Call of Duty do tej pory nie zawitało na to terytorium. Sami twórcy tłumaczą się tym, że wcześniej nie było możliwości technicznych, by odpowiednio realistycznie pokazać dżunglę. Może to prawda, bo w wymienionych przeze mnie grach, dżungla faktycznie prezentowała się bardziej jak park lub lasek. Jednak w pierwszych trzech częściach Call of Duty widzieliśmy takie cuda, że ciężko w to tłumaczenie uwierzyć. Zaśnieżony Stalingrad też do zadań prostych dla grafików chyba nie należał?