autor: Maciej Jałowiec
Command & Conquer: Red Alert 3 - przed premierą
Red Alert 3 zapowiada się ciekawie, choć w dużej mierze jest zlepkiem pomysłów z różnych gier. Oby Electronic Arts zdołało umiejętnie połączyć je z nowatorskim dla serii przeniesieniem akcji na wodę.
Przeczytaj recenzję Command & Conquer: Red Alert 3 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Nic dziwnego, że po sukcesie gry Command & Conquer 3: Tiberium Wars Electronic Arts zdecydowało się przywrócić do życia także serię Red Alert. Zbyt wielu graczy kojarzy RTS-y sygnowane tymi dwoma słowami z wysoką jakością i dobrą zabawą, by Elektronicy zapomnieli o legendarnym już konflikcie między siłami państw zachodnich a Armią Czerwoną. Powstaje tylko jedno pytanie: czy powrót do tego cyklu po siedmiu latach od premiery dodatku Yuri’s Revenge będzie udany? Niektóre informacje o „trójce” sugerują odpowiedź twierdzącą, inne – wręcz przeciwnie.
Geneza trzeciej inwazji
Cała seria C&C od zawsze próbowała łączyć rewelacyjny tryb multiplayer z silnie oskryptowaną fabułą kampanii dla pojedynczego gracza. Nie inaczej będzie w Red Alert 3. Grę ma otwierać intro pokazujące atak sił alianckich na moskiewski Kreml. Radzieccy przywódcy, widząc zbliżające się niebezpieczeństwo, udadzą się do podziemi swojej siedziby i uruchomią... wehikuł czasu (czyżby pozostałości z czasów Yuri’s Revenge?). Wykorzystają go, by cofnąć się do momentu sprzed alianckiej inwazji i wymazać z przeszłości Alberta Einsteina, którego wynalazki pomogły państwom zachodnim ostatecznie rozprawić się ze Związkiem Radzieckim. Po powrocie do współczesności, członkowie Politbiura z ulgą zauważą, że Rosja ma się dobrze, a Alianci nie dominują militarnie na świecie. Spokój jednak nie potrwa długo, bo na horyzoncie pojawi się supernowoczesna armia Japonii. Okaże się, że rozwój tego państwa jest konsekwencją zabaw ze zmienianiem przeszłości. Co więcej, ZSRR nadal nie będzie chciało zrezygnować ze swych ekspansywnych planów, a Alianci nie zechcą dopuścić do rozprzestrzeniania się komunizmu. Wszystkie te wydarzenia doprowadzą do rozpoczęcia trzeciej już, totalnej wojny toczonej przez supermocarstwa.
Po raz kolejny w serii będziemy mieć do czynienia z przekształceniem ponurej wizji zagłady w lekką historyjkę z wieloma elementami fantastycznymi. Owo humorystyczne podejście do wojny zdradza już sama grafika. Na przerywnikach filmowych (które będą w sumie trwać ponad godzinę) dominować mają seksowne kobiety odgrywające role Tanii, Nataszy czy Alexis. Zapewne nie zabraknie też dowcipnych dialogów i symboli (takich jak bokserki w sierpy i młoty).
O sensowności tej decyzji można by długo dyskutować, podobnie jak o fakcie, że twórcy zapowiadają zlikwidowanie tego, co odróżniało RA2 od „jedynki” – mianowicie przegadanych cut-scenek. Typowe briefingi mają w „trójce” ustąpić nagraniom z pola bitwy, tak jak to było w pierwszej części cyklu.