autor: Patrycja Rodzińska
Space Siege - pierwsze wrażenia
W tej grze chodzi o „fun”, a nie o frustrowanie się – Chris Taylor o swojej najnowszej grze Space Siege.
Przeczytaj recenzję Space Siege - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
W tej grze chodzi o „fun”, a nie o frustrowanie się. Chris Taylor, założyciel Gas Powered Games, mówi szczerze o swoim najnowszym tytule – Space Siege. Pracując w branży growej prawie dwie dekady, chyba można pozwolić sobie na szczerość. W przyszłym roku minie 20 lat, odkąd ten tryskający humorem Kanadyjczyk zaprojektował swoją pierwszą grę Hardball II dla Distinctive Software. W międzyczasie zdążył pracować dla Electronic Arts (Triple Play’96), opuścił rodzinną Kanadę i przeniósł się do Seattle, gdzie jego kariera nabrała wyraźnego rozpędu. Pod skrzydłami Cavedog Entertainment udało mu się wydać w 1997 RTS Total Annihilation, a już rok później założył własną firmę Gas Powered Games. Jako swój własny szef Taylor zaprojektował hack’n’slashe: Dungeon Siege i Dungeon Siege II oraz erteesa Supreme Comamnder. I można odnieść wrażenie, że przez tych 20 lat nie stracił radości z tworzenia gier.
Mieliśmy w Hamburgu okazję zamienić kilka słów z Chrisem Taylorem i rzucić okiem na jego najnowszą grę Space Siege.
Chris Taylor: W kontekście wszystkich naszych poprzednich gier, w Space Siege położyliśmy największy nacisk na opowiedzenie historii.
Faktycznie action-RPG, jakim jest Space Siege, ma rozbudowaną linię fabularną, osadzoną w klimacie science-fiction. Wcielamy się w rolę Setha Walkera, inżyniera wojskowego na kosmicznym statku kolonizacyjnym S.S. Armstrong, na którym rozgrywa się akcja gry – jedynym statku, który nie został przejęty przez obcą rasę, próbującą zrównać Ziemię z ziemią. Kerakowie, istoty nieco ksenofobiczne, źle przyjęły pojawienie się na ich planecie eksplorujących kosmos ludzi. Doszły do wniosku, że tylko całkowite zniszczenie ciekawskich i niezapowiedzianych gości zapewni im spokój. Jednak Kerakom nie udało się zniszczyć statku z Walkerem na pokładzie. Do tego momentu historia brzmi znajomo, ale to tylko punkt wyjścia. W przeciwieństwie do serii Dungeon Siege, gramy (prawie) w pojedynkę. Dzięki temu rozgrywka koncentruje się na rozwoju Setha Walkera i jego osobistych wyborach, które determinują fabułę.