autor: Patryk Rojewski
FlatOut: Apokalipsa - przed premierą - Strona 2
Panie i Panowie! Nadciąga trzecia część najbardziej pokręconych wyścigów wszech czasów: FlatOut: Ultimate Carnage. Pozycja obowiązkowa dla miłośników szaleńczych rajdów, miażdżących kolizji i wymyślnych trybów rozgrywek.
Przeczytaj recenzję FlatOut: Apokalipsa - recenzja gry
Rozbrzmiewa mocna muza. Pulsują basy. Powoli narasta napięcie. Wtem... Raz, dwa, trzy... i START! Gaz do dechy! Jedziemy. Pierwszy ostry zakręt. Samochody rywali fruwają w powietrzu. Zbliża się rampa. Nie wszystkim wyszedł odpowiedni manewr. Porządne odbicie zawiodło. Widać parę eksplozji i kierowców lecących w stronę drzew. Nam się udało. Przez chwilę podziwiamy wyścig z lotu ptaka. Spadamy, lądujemy, kasujemy kilka beczek i wbijamy się w bilbord. Karoseria zamienia się w tatar. Niewzruszeni tym faktem wciskamy nitro i prujemy dalej. Silnik naszej metalowej bestii nie ma jeszcze dość... Panie i Panowie! Nadciąga trzecia część najbardziej pokręconych wyścigów wszech czasów: FlatOut: Ultimate Carnage. Dzięki firmie Bugbear Entertainment po raz kolejny przyjdzie nam zaszaleć z programem, który nic nie robi sobie z ograniczeń prędkości!
Każdy, któremu dwie pierwsze części gry nie są obce, wie, jaką jazdę FlatOut oferuje swym odbiorcom. Są to wyścigi samochodowe, w których aspekt zręcznościowy bierze górę nad elementami symulacyjnymi. Złe obliczenie niezbędnego do wykonania manewru oraz niezachowanie należytej ostrożności owocują totalnym Armagedonem na trasie. Wybuchy, kraksy, miażdżona karoseria, fruwające elementy otoczenia i wystrzeleni z siodła kierowcy, którzy wskutek wbicia się w przeszkodę – niejednokrotnie docierają do mety szybciej niż ich auta. We FlatOutach, to codzienność. Dynamika i widowiskowość w jednym. Wszystko przywodzi na myśl starą, dobrą serię Destruction Derby. W trzeciej części FlatOut o podtytule Ultimate Carnage otrzymamy jeszcze większą dawkę emocji.
FUC zaserwuje dwa podstawowe tryby rozgrywki – FlatOut Mode i Carnage Mode. FOM – Klasyczny tryb kariery. Standardowy wyścig po tytuł Mistrza. Przeciwko nam 12 innych szosowych przeciwników. Każdy charakteryzuje się własnym stylem jazdy oraz preferencjami co do rodzaju aut. Zniszczenie będziemy siać na ponad 30 trasach, biegnących przez sześć środowisk. Opustoszałe spalone pustynie, miejskie ulice czy podmokłe bagna. Wymienione tereny da się degradować do woli. Na każdej trasie znajdziemy 8000 (o matko!) przedmiotów do zniszczenia. Nie mogę się już doczekać, kiedy po włączeniu dopalacza sprzątnę stodołę, zdmuchnę szklarnię i zaraz przed metą – nadzieję oponenta na wystające rury. Właśnie tak! Będzie pięknie i krwawo. Co za relaks! Ważne, by odpowiednio dopracowano te elementy. Powinny urozmaicać i umilać całą zabawę – a nie męczyć lub wkurzać swą liczbą lub niefortunnym umiejscowieniem.