autor: Julia Borecka
Red Faction: Guerrilla - przed premierą - Strona 2
Uwaga fani Czerwonej Frakcji! Szykuje się trzecia część zapoczątkowanej w 2001 roku serii. Czy warto na nią czekać i czego możemy się spodziewać? Twórcy uchylają rąbka tajemnicy.
Przeczytaj recenzję Red Faction: Guerrilla - recenzja gry
Uwaga fani Czerwonej Frakcji! Szykuje się trzecia część zapoczątkowanej w 2001 roku serii. Czy warto na nią czekać i czego możemy się spodziewać? Twórcy uchylają rąbka tajemnicy. Najnowsza odsłona Red Faction zatytułowana Guerrilla powstaje w studiu Volition, które zajmowało się obiema poprzednimi częściami oraz m.in. Saints Row, Freespace czy też The Punisher. RF była dobrą (ale nie bardzo dobrą) grą akcji, w którą można sobie pograć wieczorkiem po ciężkim dniu w pracy. Wartka akcja, ciekawa fabuła oraz realizm, który wówczas szokował i powodował, że gra wyróżniała się wśród przeciętnych tytułów.
Akcja pierwszej części miała miejsce na Marsie w 2100 roku, a dokładniej w tamtejszej kopalni kontrolowanej podczas rebelii przez korporację Ultor. Dwójka natomiast przeniosła nas niespodziewanie na Ziemię, gdzie pazerny na pieniądze dyktator Sopot gnębił obywateli Commonhealth. Kolejna część, kolejna rebelia. Czy wątek powtórzy się w trójce? Tak. Historia przedstawiona w Guerrilli ma miejsce 50 lat po wydarzeniach znanych z drugiej odsłony. Znów powrócimy na Marsa, gdzie wcielimy się w powstańca o imieniu Parker, walczącego wraz z innymi górnikami przeciwko Earth Defense Force, która przez te lata stała się militarną potęgą kontrolującą całą planetę. Z wyludnionej kopalni będziemy musieli dostać się do Eos – stolicy wroga, by tam położyć kres jego rządom. Może i nie brzmi to rewelacyjnie, ale każdy fan serii dobrze wie, że fabuła zawsze była jednym z jej atutów.
Zupełną nowością jest zaniechanie koncepcji klasycznej strzelanki FPP, na rzecz trzecioosobowej kamery TPP (vide Infernal, Army of Two, Tomb Raider). Ma ona za zadanie nadać rozgrywce większą różnorodność (nowe ruchy, taktyki, działania partyzanckie i dywersyjne). Dla przykładu, gdy będziemy chcieli zaatakować bazę, nie powiedzie się nam, jeśli zrobimy to w stylu Rambo, gdyż zostaniemy otoczeni przez wroga i „po ptokach”. Trzeba będzie troszkę pogłówkować. Rozgrywka polegać ma głównie na postępującym wypieraniu przeciwnika z określonych terenów. Musimy uderzyć w odpowiednie miejsce w odpowiednim czasie, by zadać EDF jak najwięcej obrażeń.
Do naszej dyspozycji zostanie oddane pokaźnych rozmiarów interaktywne środowisko, które (w zależności od poziomu szaleństwa gracza) będzie można mniej lub bardziej niszczyć. Niby nic nowego, bo w sumie seria ta zabłysła właśnie głównie dzięki realizmowi. Jednak biorąc pod uwagę najnowsze technologie i możliwości z nimi związane, jest szansa, że będzie to wyglądać naprawdę nieprzeciętnie i zjawiskowo. Nasuwa się tylko jedno pytanie – jak mocny powinniśmy mieć sprzęt, by udźwignął takie efekty? Może te nowe karty graficzne nVidii z wbudowanym chipem odpowiedzialnym za fizykę na coś się jednak przydadzą?