Command & Conquer: Red Alert 3 - pierwsze wrażenia - Strona 3
Pierwsza prezentacja nowego Red Alerta odbyła się w ostatnich dniach kwietnia bieżącego roku w Moskwie. Byliśmy tam i zaświadczamy, że szykuje się nam kolejny dobry produkt z serii Command & Conquer.
Przeczytaj recenzję Command & Conquer: Red Alert 3 - recenzja gry
O należącym do koncernu Electronic Arts studiu w Los Angeles można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że pracujący w Mieście Aniołów developerzy marnują czas. W przeciągu dwunastu miesięcy ukazały się dwa produkty z serii Command & Conquer, a jeszcze w tym roku zobaczymy dwa kolejne. Wśród zapowiadanych na jesień tytułów zdecydowanie większe emocje budzi nie Tiberium, ale oczywiście trzeci Red Alert. Ta ostatnia została oficjalnie zapowiedziana w lutym tego roku i od tego momentu cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem ze strony fanów cyklu.
Pierwsza prezentacja nowego Red Alerta (dla dziennikarzy i wybranych przedstawicieli stron fanowskich) odbyła się w ostatnich dniach kwietnia bieżącego roku w Moskwie. Trzeba uczciwie przyznać, że w kwestii organizacji imprezy Elektronicy przeszli samych siebie, zaskakując absolutnie wszystkich zaproszonych do Rosji dziennikarzy. Nie dość, że pokaz odbył się w dawnej stolicy radzieckiego imperium, to na dodatek obiektem, w którym pokazano nam grę, był schron przeciwatomowy, stanowiący pamiątkę po Zimnej Wojnie. To właśnie tam, sześćdziesiąt metrów pod ziemią, w jednym z licznych, ciągnących się pod miastem korytarzy, ujrzeliśmy po raz pierwszy omawiany produkt. Unikatowa atmosfera podziemnego kompleksu i świadomość, że znajdujemy się w miejscu niedostępnym dla zwykłych śmiertelników, wywołała ogromne wrażenie na wszystkich zebranych.
Chociaż początkowo mówiło się o możliwości samodzielnego przetestowania gry, ostatecznie twórcy zdecydowali się na inną formę prezentacji swojego dzieła, nie dopuszczając nikogo do pecetów. Trzecią odsłonę cyklu Red Alert ujrzeliśmy więc na wielkim ekranie, a rolę grającego spełnił jeden z pracowników firmy. Przykładową batalię pomiędzy Aliantami i Sowietami komentowali pozostali przedstawiciele amerykańskiego studia, w tym producenci Mike Verdu i Chris Corry, a także Louis Castle – ojciec słynnej serii.
Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę po uruchomieniu gry jest jej oprawa wizualna. Red Alert 3 korzysta z usług tego samego silnika, co poprzedni produkt z cyklu Command & Conquer, ale w porównaniu do Wojen o Tyberium grafika jest zdecydowanie bardziej kolorowa i widowiskowa. Statyczne obrazki, jakie o dłuższego czasu są dostępne w sieci, nie oddają faktycznego stanu rzeczy. Gra bardzo ładnie prezentuje się w ruchu, a największe wrażenie budzą świetnie animowane akweny wodne. Jeśli miałbym się pokusić o ocenę oprawy wizualnej na podstawie tego, co udało mi się zobaczyć w Moskwie, to powiedziałbym, że nowy Red Alert wygląda znacznie lepiej od poprzedniego dzieła amerykańskiego studia.