autor: Daniel Kazek
LEGO Batman: The Videogame - przed premierą - Strona 2
Dla dzieci czy nie, nie wstydzę się powiedzieć, że na LEGO Batman: The Videogame czekam z utęsknieniem. Czuję w kościach, że czeka nas świetna gra, a że często jest na opak, to już zupełnie inna historia...
Przeczytaj recenzję LEGO Batman: The Videogame - recenzja gry
Sukces, jaki odniósł dwuodcinkowy serial pt. LEGO Star Wars oznaczał, że kolejne gry zręcznościowe oparte na klockowym pomyśle są tylko kwestią czasu. Wprawdzie od momentu ukazania się na rynku „oryginalnej trylogii” zestarzeliśmy się prawie o półtora roku, ale może to i lepiej - przynajmniej można żyć nadzieją, że programiści z Traveller's Tales nie próżnują i naprawdę pracują w pocie czoła. A nad czym? Tym razem nad przeniesieniem uniwersum Indiany Jonesa i Batmana w wirtualny świat klocków LEGO, przy czym obecnie zajmiemy się tym drugim, bo o słynnym poszukiwaczu przygód zdążyliśmy wcześniej powiedzieć parę słów.
Nie będę ukrywał, że jestem wielkim fanem zarówno poprzednich dokonań brytyjskiego studia jak i samej postaci Batmana, dlatego też z dużą ufnością podchodzę do tego projektu. Swoje też robi młodzieńcze zamiłowanie do duńskich klocków, a więc klasyczna łezka w oku, co doprawia tylko obraz uśmiechniętego i bujającego w obłokach redaktora.
Tytułowy człowiek-nietoperz to mieszkaniec posępnego, przesyconego stosunkowo ciężkim klimatem miasta Gotham. Przede wszystkim Batman to jednak wielki indywidualista, czyli jakby nie patrzeć podstawowa kość niezgody między światem Gwiezdnych Wojen, a tym wziętym na warsztat. W LEGO Star Wars wraz z postępami w grze odblokowywaliśmy lub kupowaliśmy całe legiony rozlatujących się ludków, zarówno tych po jasnej jak i po ciemniejszej stronie mocy. Tak samo będzie rzecz jasna w historii o Batmanie, który bez wątpienia na stanie ma jednak więcej wrogów aniżeli kumpli.
Batman oraz Robin to zdecydowane pewniaki do miana tych porządnych, natomiast na długiej liście łotrów znajdziemy m.in. legendarnego Jokera, niemniej słynnego Dwie Twarze bądź odpychającego Pingwina. Aby nie wdawać się w szczegóły, temat postaci będzie wyeksploatowany do granic możliwości, co dobitnie dowiodła już gwiezdna saga. A jak taka dysproporcja między dobrem a złem zostanie ukazana, to na razie pozostaje słodka tajemnicą twórców.
O charakterystyczny klimat nie mamy się raczej co martwić. Taki typowy dla skrywanego pod osłoną nocy bohatera zagwarantuje nieco ponura szata graficzna, plus specyficzny soundtrack. Niemniej wszystko z przysłowiowym jajem, bo jakże by inaczej. Na porządku dziennym zapewne będą odpadające z błahego powodu kończyny zbudowanych z wirtualnych klocków postaci, wszechobecna nieporadność w sytuacjach kryzysowych czy też stale psujące się maszyny (niech mnie drzwi ścisną, jeśli Batmobil nie odmówi posłuszeństwa). Wzorem pierwowzoru należy liczyć się także z komunikacją na poziomie znaczącej mimiki twarzy lub zabawnych pomruków. Nie widzę powodów, aby programiści mieli odejść od tak dobrze sprawdzonego systemu.