autor: Szymon Błaszczyk
East India Company - zapowiedź
East India Company czerpie pełnymi garściami z Sid Meier’s Pirates, przy okazji wprowadzając kilka nowatorskich rozwiązań. Czy to wystarczy, by przyciągnąć przed monitory miłośników pirackich realiów?
Przeczytaj recenzję East India Company - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Z debiutanckimi projektami głodnych sukcesu deweloperów nigdy nic nie wiadomo. Przygotowaniem East India Company zajmuje się mało doświadczone fińskie studio deweloperskie, Encore Games. Pomimo że do sieci wciąż nie trafił żaden trailer prezentujący rozgrywkę, a niektóre screeny nadto przypominają rendery, myślę, że z East India Company można wiązać spore nadzieje. Otóż jest kilka przesłanek, które pozwalają tak sądzić.
Jak było kiedyś
Akcję East India Company umiejscowiono w XVIII wieku. Wówczas swoje najlepsze czasy przeżywali angielscy, a potem też holenderscy inwestorzy, którzy prowadzili dalekomorski handel z ludami Wschodu. Wtedy też najbardziej rozwinęły się Kompanie Wschodnioindyjskie. Ich założycielami oraz największymi udziałowcami byli Anglicy oraz Holendrzy. Jednakże tak naprawdę prym wiedli ci pierwsi. Holendrzy nie byli w stanie przerwać monopolu Brytyjczyków. W okresie Kompanii Wschodnioindyjskich dochodziło do wielu bitew morskich. Nie tylko z udziałem wyżej wymienionych narodów, ale również Portugalii, Danii, Szwecji, Francji, Hiszpanii czy Włoch. Wszak każde liczące się państwo chciało wywalczyć swój kawałek tortu – dochodów z Indii.
Mściwy bohater
Bohaterem gry jest pracujący dla jednej z Kompanii Wschodnioindyjskich kapitan niedużego statku. My musimy zdecydować, z jakiego państwa będzie pochodzić – będzie możliwość wyboru jednej z ośmiu wyżej wymienionych nacji. Jego życie runęło w gruzach, gdy jego rodzina zginęła z rąk piratów. Teraz szuka zemsty, a my spróbujemy mu w tym pomóc. Na tym jednak fabuła się nie zamyka. Scenariusz wzbogacą nieoczekiwane zwroty akcji oraz miłosne intrygi. Sumując to z wymordowaną rodziną, historia przywodzi na myśl Sid Meier’s Pirates.
Korsarz, kupiec czy żołnierz?
Idea rozgrywki rysuje się bardzo podobnie. Na początku staniemy przed wyborem, kim chcemy zostać. Są trzy warianty. Pierwszy z nich to wcielenie się w niedoświadczonego w walce, ale doskonale znającego tajniki handlu kupca. Potem oczywiście, gdy dorobimy się fortuny, będziemy mogli zakupić gigantyczną karawelę, zatrudnić zahartowane w boju wilki morskie i w mgnieniu oka stać się piratem. Możemy również stanąć po stronie prawa i dzielnie wypełniać obowiązki żołnierza lub dygnitarza, zajmując się zawieraniem sojuszy i zatapianiem korsarzy. Niezależnie od tego, kim zdecydujemy się być, otrzymamy własne miasteczko portowe. Będzie to więc nie tylko nasza baza wypadowa, ale też miejsce, w którym dokonamy niezbędnych napraw bądź usprawnień łajby.