autor: Michał Basta
Bionic Commando - przed premierą - Strona 3
Bionic Commando to jeden z popularniejszych super bohaterów w Stanach Zjednoczonych, zawdzięczający swoją sławę cyklowi gier na wiele różnych platform. Od Atari zaczynając, poprzez Commodore 64 i NESa na Game Boy Color kończąc.
Przeczytaj recenzję Bionic Commando - recenzja gry
Bionic Commando to jeden z popularniejszych superbohaterów w Stanach Zjednoczonych, zawdzięczający swoją sławę cyklowi gier na wiele różnych platform. Od automatów zaczynając, poprzez Commodore 64, Atari ST i NES-a, na Game Boy Color kończąc. Po wieloletniej przerwie przyszedł czas odświeżenie serii, tym razem na komputerach osobistych, Xboksie 360 oraz Playstation 3.
Fabuła gry została osadzona w dziesięć lat po wydarzeniach znanych z pierwowzoru. Po okresie wielkiej sławy, jako narodowy bohater, Nathan Spencer (w którego wciela się gracz) zostaje nieoczekiwanie oskarżony o popełnienie szeregu zbrodni. Pozbawiony swojego mechanicznego ramienia, Spencer ląduje w celi, gdzie odlicza ostatnie dni, pozostałe do wykonania kary śmierci. Herosa nieoczekiwanie ratują terroryści, którzy w samym centrum Ascension City detonują niezwykle silny ładunek wybuchowy, zamieniając miasto w gruzowisko. Ponieważ bandytom może sprostać jedynie Nathan, władze postanawiają go ułaskawić i przywrócić mechaniczne ramię, przy pomocy którego rozprawi się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem.
Twórcy gry zapowiadają, że nowy Bionic Commando, pomimo wprowadzenia wielu nowości, pozostanie w pewnych aspektach wierny swojej podstawowej wersji. Ma to być ukłon w stronę fanów poprzednika, dlatego niektóre smaczki odkryją pewnie tylko weterani serii. Co jednak czeka na gracza, który nigdy nie miał styczności z tym tytułem?
Przede wszystkim dobra gra akcji z widokiem z trzeciej osoby. Główny bohater to swoisty komandos przyszłości umiejący poruszać się w każdym środowisku i walczyć przy pomocy różnych typów broni. Duża w tym zasługa wspomnianego już ramienia, które jest podstawowym źródłem siły Nathana Spencera. Autorzy bardzo długo zastanawiali się nad wyglądem bohatera oraz jego głównej broni. Rozpatrywano wiele twarzy i sylwetek, jednak ostatecznie zdecydowano się na muskularnego mulata z dredami. Podobną ewolucję przechodziło jego ramię, które chciano wyposażyć nawet w celownik laserowy. Wygrała jednak koncepcja czegoś w rodzaju mechanicznej ręki z czterema „palcami”. W każdej chwili mogą być one rozłożone po obwodzie i wykorzystane jako urządzenie do chwytania różnych obiektów.