autor: Paweł Fronczak
Rogue Warrior - zapowiedź - Strona 3
Najnowszy produkt Bethesdy bazuje na książce o tym samym tytule, napisanej przez Richarda Marcinko. Gra pozwoli pokierować losami czteroosobowej jednostki SEAL i wcielić się w jej przywódcę – Dicka Marcinko.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Wiadomość, że przy tworzeniu jakiejkolwiek ekranizacji tudzież „egranizacji” maczają palce twórcy dzieła „bazowego” zawsze odbieram optymistycznie. Wtedy efekt końcowy musi zostać zaakceptowany przez samego autora. A autor raczej zechce dopracować swoje dziecko do perfekcji. Tak było z Johnem Mullinsem i Soldier of Fortune 2: Double Helix. Z taką właśnie nadzieją przyjrzałem się bliżej grze Rogue Warrior.
Najnowszy produkt ze stajni Bethesdy (seria Elder Scrolls, bliski Fallout 3 – jak by co) bazuje na książce o tym samym tytule, napisanej przez Richarda Marcinko. Gra pozwoli pokierować losami czteroosobowej jednostki SEAL i wcielić się w jej przywódcę – Dicka Marcinko. Akcję będziemy obserwować z perspektywy pierwszej i trzeciej osoby.
Zabawę zaczynamy w niewielkiej łodzi podwodnej, odbywając rutynowy zwiad na terytorium Północnej Korei. Gdy jednak państwo wypowiada wojnę swojemu sąsiadowi – Południowej Korei – sytuacja staje się nieciekawa. Głównym celem gracza będzie przedrzeć się do sojuszniczej Południowej Korei, jednocześnie zapobiegając konfliktowi nuklearnemu.
Do dyspozycji dostajemy spory, otwarty teren gry oraz różne zadania. Twórcy deklarują „wolność wyboru”. Oznacza to tyle, co możliwość dotarcia do celu na kilka różnych sposobów. Nie ma tu wyznaczonej, ograniczonej niewidzialnymi ścianami ścieżki, którą przechodzimy z punktu A do punktu B. W parze z tym pójdzie brak skryptów i elementu powtarzalności. Pojawić się natomiast ma wielu przeciwników uzbrojonych w świetną SI oraz radio, za pomocą którego będą się ostrzegać i nawoływać.
Rozgrywka to połączenie gry akcji z elementami taktycznymi. Można rzucić się na wroga i zasypać go granatami (chociaż granaty i amunicję raczej trzeba będzie oszczędzać) lub wyeliminować go po cichu. Oddział SEAL jest zdany wyłącznie na siebie, toteż otwarta wymiana ognia przeważnie nie będzie najlepszym rozwiązaniem. Na szczęście wydając rozkazy podkomendnym nie będziemy tonąć w gąszczu tabelek. Większość poleceń można przypisać do pojedynczego skrótu klawiszowego.