autor: Krzysztof Gonciarz
Gears of War - przed premierą - Strona 2
Pecetowa konwersja Gears of War pojawi się mniej więcej rok po premierze oryginału. Niezłe tempo, patrząc ile zajęło Microsoftowi skonwertowanie Halo 2.
Przeczytaj recenzję Gears of War - recenzja gry
W redakcyjnym podsumowaniu hitów i kitów zeszłego roku Gears of War zajęło zaszczytne drugie miejsce, przegrywając tylko z Company of Heroes. Wynik to niezły, zwłaszcza że pecety wciąż mają u nas pewne fory. Kto wie – może gdyby pecetowy port tego hitu ukazał się w zeszłym roku, to właśnie produkcja Epica zasiadłaby na naszym umownym tronie? Nieważne jednak. Istotnym jest tylko fakt, że konserwatywni komputerowcy wreszcie dostaną swoje Gearsy. I to całkiem niedługo, bo w listopadzie roku bieżącego.
Zrekapitulujmy. Gears of War to strzelanka TPP, której głównym bohaterem jest dopakowany zakapior o nazwisku Marcus Fenix (jako ciekawostkę podajmy fakt, że głos podkłada mu aktor grający Bendera w Futuramie – ha!). Koleżka ten, razem ze swoim oddziałem przeoranych bruzdami komandosów-nihilistów, trafia w sam środek wojny pomiędzy ludzkością a złowrogą rasą Locustów (po naszemu: Szarańcza). Akcja toczy się na zniszczonej przez konflikt planecie Sera. Gra wsławiła się nader sugestywnym przedstawieniem wszelakiej maści ruin, podanych w specyficznej stylistyce wizualnej. Kolory są tu szare, wyblakłe, smutne. Również bohaterowie, choć z gruntu nieskomplikowani, potrafią zapaść w pamięć swym imagem spod znaku „Duke Nukem do kwadratu”. Prosta historyjka o ratowaniu świata jest tutaj podana w strawny i wciągający sposób. Choć zasadniczo można było oczekiwać od fabuły więcej, okazała się ona *wystarczająca* na tego typu shooter.
Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, GoW nie jest aż tak sztampowe, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Gra nie polega na bieganiu w kółko i strzelaniu na pałę – kluczem do sukcesu jest krycie się za wszelakiej maści osłonami. Po polu bitwy przemieszczamy się zawsze od jednej kryjówki do drugiej, a strzelamy zazwyczaj stojąc w miejscu, wychylając się tylko zza prowizorycznej tarczy. Rodzajów broni mamy tutaj kilka, choć w praktyce i tak swobodę ogranicza nam zasób amunicji. Arsenał standardowy, składa się z pistoletu, karabinu, strzelby itd. (wszystko oczywiście w wersjach odpowiednio futurystycznych). Przeciwnicy zostali za to przyrządzeni na sposób Halo – mała różnorodność, ale spore dopracowanie. Zamykając wątek wspominkowy, podsumujmy: Gearsy wyglądały fenomenalnie, grało się w nie świetnie, a scenariusz miały naiwny i prosty jak cep.