autor: Emil Ronda
Call of Duty 4: Modern Warfare - test przed premierą
Call of Duty 4 w sieciowym trybie, to taki Neo Counter-Strike, unowocześniony, doprawiony bardzo ciekawymi patentami. Podczas rozmów z graczami nie spotkałem się jeszcze z negatywnymi opiniami o grze.
Przeczytaj recenzję Call of Duty 4: Modern Warfare - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji X360.
To, że seria Call of Duty przenosi się w czasie i żegna się z II wojną światową, zapewne wiecie. Nie jest Wam też tajemnicą, że najnowsza odsłona osadzona zostanie w czasach współczesnych. Gdy piszę te słowa, od dłuższego czasu na dobre trwają już testy wersji beta, która pozwala na zabawę w trybie sieciowym. Całkiem niedawno ruszyły testy, w których wziąć udział mogą europejscy gracze. Ku mojemu zdziwieniu, mając konto Xbox Live zarejestrowane na Europę bez problemu skorzystałem wcześniej z otrzymanego kodu i gdy Europa w becie dopiero raczkuje, ja grając od kilku tygodni mogę dumnie wypiąć pierś, pochwalić się najwyższym poziomem doświadczenia osiągalnym w opisywanej wersji (co zresztą jest żadnym, ale to ŻADNYM wyczynem) i podzielić się z Wami na gorąco wrażeniami.
Ależ to się rusza!
Odpalam pierwszy deathmatch, widzę doskonale wykonane postacie moich kamratów, nieśmiało wychylam gałkę joypada i... podziwiam ultrapłynną animację. Wszystkiego. Wydarzenia na ekranie przesuwają się tak na oko w 60 klatkach na sekundę i powiem dosadniej – to najbardziej płynna pod względem animacji strzelanina, w jaką grałem – ta myśl wpadła mi do głowy tak szybko, jak szybko „wpadła” mi do głowy pierwsza kula wystrzelona w moim kierunku. Respawn i chwila oddechu. Zaczynam badać grę. Tym razem pogodzony z niezwykle płynnym przesuwaniem się obrazu podziwiam resztę grafiki. Tak jak na screenach, tak jak na filmikach – jest bogato w szczegóły. Tekstury – pierwsza klasa, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Podchodzę do ściany, spodziewając się doskonałego bump-mappingu i... zamiast tego lubianego efektu chropowatości bliskich obiektów widzę rozmazaną, nieostrą teksturę. Czy poprawią to w pełnej wersji? Nie sądzę. Z daleka czy nawet z dwóch metrów wszystko naprawdę wygląda pięknie i doskonale – i jak wspomniałem – ślicznie przesuwa się po ekranie. Z bliska widzimy plamy; najwyraźniej trzeba było pójść na ustępstwa.