autor: Maciej Jałowiec
Prototype - zapowiedź - Strona 2
Przemoc, mutacja i swoboda rodem z Grand Theft Auto – obok takiego tytułu nie można przejść obojętnie. Właśnie w taki sposób zapowiadany jest Prototype.
Przeczytaj recenzję Prototype - recenzja gry
The Simpsons: Hit & Run, Scarface: The World is Yours czy wreszcie – chyba najbliższy tematycznie omawianemu tu Prototype’owi – The Incredible Hulk: Ultimate Destruction. Wszystkie te gry łączy jedno, a mianowicie wspólny producent – firma Radical Entertainment. Po tych kilku mniej lub bardziej udanych tytułach, developer zabrał się za kolejną grę, która wprawdzie rewolucyjna nie będzie, ale pewnikiem dostarczy sporo zabawy wszystkim tym, którzy mogą poszczycić się posiadaniem własnego dowodu osobistego – Prototype bowiem zapowiada się jako wyjątkowo krwawy TPP.
Znamy już bardzo dużo szczegółów na temat tej gry. Co ciekawe, twórcy nie bajają o kosmicznej grafice i nie starają się ludziom zawrócić w głowach dużymi liczbami polygonów, metrów kwadratowych terenu do odwiedzenia czy stref trafienia. Nic z tych rzeczy – w zamian za to, panowie z Radical Entertainment przedstawiają kilka naprawdę ciekawych i całkiem nowatorskich pomysłów. Jeśli tylko uda im się je subtelnie połączyć w jednej grze, otrzymamy kolejny tytuł, który bez zastanowienia będziemy mogli dopisać do listy „must have”, a którego datę premiery zaznaczymy w kalendarzu wściekle czerwonym kolorem.
Gdzie jestem? Kim jestem? CZYM jestem?
Fabuła Prototype zaczyna się dość standardowo, a miejscami brzmi wręcz kiczowato. Akcja gry toczy się na Manhattanie. Nasz główny bohater, Alex Mercer, budzi się w laboratorium na stole operacyjnym. Nie pamięta, co się działo wcześniej, ani jakim cudem znalazł się w białych, sterylnych pomieszczeniach. Po wyjściu na ulicę (okupionym śmiercią kilku osób) zaczyna odkrywać swoją przerażającą, nieludzką umiejętność, jaką jest absorpcja zdolności, wspomnień i wyglądu zabitych przez siebie ludzi. Na dodatek, wraz z ucieczką Mercera z laboratorium, wyspa zostaje zaatakowana przez wirus, który zamienia część jej mieszkańców w bezduszne mutanty. By wyeliminować zagrożenie, rząd USA wysyła na Manhattan elitarnych żołnierzy.
W ten oto sposób na polu bitwy, jakim jest zurbanizowany kawałek ziemi, pojawiają się trzy strony konfliktu – mutanty, wojsko i Alex. Ci pierwsi nie mają konkretnie określonego celu, pragną tylko zabijać i dewastować miasto. Drudzy muszą wyeliminować wszystko, co stwarza zagrożenie dla ludności, natomiast Mercer pragnie dowiedzieć się, kto i dlaczego postanowił uczynić go tytułowym prototypem, pół-człowiekiem, pół-mutantem. Jego nowe umiejętności czynią go niezwyciężonym w starciach z hordami wrogów, zarówno z tymi mniej, jak i bardziej ludzkimi. Jest jak jednoosobowa armia i ma realną szansę dopiąć swego, w czym oczywiście pomoże mu niestrudzony Gracz.
Siłą gry Prototype jest nadzwyczaj ciekawy protagonista, którego umiejętności czynią go unikalnym pośród setek innych elektronicznych bohaterów. Jak wspominałem wcześniej, Mercer potrafi dosłownie pochłaniać zabitych ludzi. Zdobywa w ten sposób zdolności pokonanych osób, ich myśli, wspomnienia, prezencję, a także biomasę. Każda z tych cech czyni Alexa jeszcze bardziej śmiercionośnym. By dokładnie to zobrazować, posłużę się przykładem. Załóżmy, że Mercer zamordował na ulicy niewyróżniającego się z tłumu biznesmena (tak, tak! Nasze alter ego zabija niewinnych! Zapewniam, że to baaaaardzo niemiły koleś). Po pochłonięciu go zwiększył się jego współczynnik biomasy, co wzmocniło jego mięśnie. Może zatem szybciej biegać i wyżej skakać. Dzięki tym zdolnościom udaje mu się umknąć wojskowym i skryć w jednym z ciemnych zaułków miasta, by spokojnie przeobrazić się w uśmierconego przed chwilą człowieka. Pod kamuflażem dociera na dach jednego z wieżowców, z którego – dzięki dużej biomasie – przeskakuje na przelatujący tuż obok śmigłowiec bojowy amerykańskich sił zbrojnych. Dostaje się do kokpitu, wyrzuca jednego z pilotów, a drugiego zabija i pochłania go, by zdobyć zdolność do pilotowania maszyny, w której siedzi. Mając uzbrojoną maszynę, może kontynuować swoją krucjatę. Interesujące, prawda?