autor: Bartłomiej Kossakowski
The Saboteur - przed premierą
Lubicie wybuchowe mieszanki? Saboteur to połączenie filmowego Sin City i Allo, Allo. Lubicie być zaskakiwani? Twórcy Mercenaires szykują grę w realiach wojennych, która w żadnym stopniu nie przypomina tych poprzednich.
Przeczytaj recenzję The Saboteur - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji X360.
Lubicie wybuchowe mieszanki? Saboteur to połączenie filmowego Sin City (adaptacja znanego komiksu Franka Millera) i Allo, Allo (serial komediowy o drugiej wojnie światowej). Lubicie być zaskakiwani? Twórcy Mercenaires szykują grę w realiach wojennych, która w żadnym stopniu nie przypomina tych poprzednich.
Po kolejnych odsłonach Call of Duty czy Medal of Honor przyszedł czas na coś nowego, innego i świeżego. Nie będzie dziesiątek misji polegających na wystrzelaniu wszystkich żołnierzy wroga, nie będzie chowania się w okopach. Wreszcie – nie będzie realizmu. Bo czy temat, jakim jest wojna, naprawdę nadaje się wyłącznie do prezentacji w postaci kolejnych strzelanin FPP? Deweloperzy z Pandemic Studios twierdzą, że nie.
Twórcy Saboteura nie chcieli więc, byśmy po raz kolejny wcielili się w żołnierza. Postać, którą przyjdzie nam pokierować, to Irlandczyk o imieniu Sean. Cała ta wojna niespecjalnie go do niedawna obchodziła. Nasz bohater uwielbia kobiety, alkohol i pakowanie się w tarapaty. Nie myślcie jednak, że to nieudacznik. Ma w sobie coś z cwaniaka i awanturnika, a z barowych bójek, w które, nie wiedzieć czemu, angażuje się bardzo często, zawsze wychodzi bez większych obrażeń. I pewnie prowadziłby sobie dalej beztroskie życie, gdyby nie fakt, że pojawił się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. A konkretnie: w Paryżu podczas nazistowskiej okupacji. Tam doszło do tragicznych wydarzeń: niemieccy żołnierze zamordowali przyjaciół Seana. A on nie ma zamiaru im tego darować. Saboteur będzie więc opowieścią o zemście. Nie takiej z karabinem w dłoni i okrzykiem szaleństwa na ustach, ale jednak zemście.
Jeśli chodzi o zasady rozgrywki, gra przypomina połączenie skradanki z Grand Theft Auto. Postać obserwujemy zza pleców, dostaniemy duży, otwarty świat i szereg misji do wykonania. Eliminowanie kolejnych, coraz wyżej ustawionych w hierarchii Niemców nie obywa się na ogół przez wymianę ognia w bezpośrednich starciach – mordujemy ich z zaskoczenia. Niczym bohaterowie takich gier jak Hitman czy Assassin’s Creed, Sean będzie próbował dostać się na teren wroga niezauważony. Tam z zimną krwią zamorduje niemieckich oficerów, ale nie tylko o zabijanie tu chodzi. Zadania będą zróżnicowane – jedno z nich, podane przez twórców jako przykład, polega na podłożeniu bomby i wysadzeniu w powietrze transportu wojskowego.
Przed akcją Sean często będzie musiał wypytać ludzi na mieście, by dowiedzieć się co i jak. Niejednokrotnie pomoże mu francuski ruch oporu. Nasz awanturnik nie chce jednak działać na jego zlecenie – Sean jest głównym bohaterem gry i indywidualistą. Jeśli jego cele w jakiejś misji będą się pokrywać z celami innych walczących, może do nich dołączyć, ale tak naprawdę obchodzi go tylko jego prywatna walka.