autor: Bartłomiej Kossakowski
Transformers: The Game - zapowiedź
Transformersy wydoroślały i nie przypominają już zabawnych robotów, które pamiętacie z dziecięcych lat. Dokładnie widać każdy z elementów ich konstrukcji.
Przeczytaj recenzję Transformers: The Game - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Wyobraźcie sobie następującą scenę: gracie w klona Grand Theft Auto. Wielkie miasto, w którym aż roi się od drapaczy chmur i Wy w samym jego środku. Znacie to doskonale. Jedziecie żółtym, sportowym samochodem do wyznaczonego wcześniej punktu na mapie. Po chodnikach chodzą ludzie, na drodze mijacie kolejne auta. Normalka. Problem pojawia się, gdy chcecie wysiąść z wozu, by zaatakować przeciwnika. Bo oto okazuje się, że – Ci z Was, którzy przed rozpoczęciem lektury zerknęli na tytuł gry, wiedzą do czego zmierzam – samochodem jesteście Wy. Na szczęście walka nie będzie polegać na jak najszybszym doprowadzeniu do wypadku drogowego. Auto zmienia się w gigantycznego robota. To nie powolny, wielki mech, jakiego być może znacie z Chromehounds czy Armored Core. Nasz bohater jest duży, ale całkiem zwinny – szybko wskakuje na budynek, ostrzeliwując swego wroga, który – jak już pewnie się domyślacie – również jest robotem. I to jednym z tych sprytniejszych, bo zmienia się w helikopter i odlatuje. Ludzie na ulicy są przerażeni, ale kto by się nimi teraz przejmował. Transformersy wróciły!
Maniacy łykną wszystko
Znacie ten schemat. Ktoś nagle przypomina sobie o komiksie, filmie animowanym lub serii zabawek sprzed kilkunastu (lub więcej) lat. Ktoś inny wykłada miliony dolarów na efekty specjalne i pensje dla aktorów, aby przywrócić słynnych bohaterów do życia. Młodzi ludzie biegną do kin, zainwestowane miliony zwracają się kilkukrotnie, recenzenci narzekają na wątpliwą jakość filmu, a pisma, w których pracują, umieszczają jego logo na okładce, by w tym miesiącu nakład był ciut większy. Każdy chce przecież zarobić.
Gdzieś w międzyczasie w całej tej historii pojawia się też duży wydawca gier wideo, który również jest wielkim fanem (niestety, nie wspomnianych wcześniej bohaterów) zielonych papierków. Powstaje kolejna gra na licencji, deweloperzy mają mało czasu, by zdążyć przed kinową premierą, ale w sumie kto by się przejmował – maniacy i tak łykną wszystko, co związane z tematem. Powstaje marna lub w najlepszym wypadku średnia gra i wszyscy zapominają o niej po miesiącu.
A teraz – niespodzianka. Studio deweloperskie Traveller’s Tales stworzyło w zeszłym roku grę na licencji (LEGO Star Wars II: The Original Trilogy), która była wyśmienita. Zdziwieni? To nie koniec szokujących wieści. Teraz kończą pracę nad Transformers: The Game, czyli adaptacją filmowej produkcji, która naprawdę ma szansę zarządzić. Pierwsze trailery nowego filmu rozbudzają wyobraźnię. Sami jego bohaterowie, którzy wyraźnie wydorośleli i nie przypominają już śmiesznych robocików z lat osiemdziesiątych, również robią wrażenie. Szykuje się kawałek porządnego kina science-fiction, a rozmach całego przedsięwzięcia i efekty specjalne mogą sprytnie zasłonić braki w fabule, która nawet jeśli będzie nieco infantylna, to kto by się przejmował. Transformersy wróciły! Tak, te Tranformersy, jeszcze kilkanaście lat temu uwielbiane przez większość chłopców. Założę się, że tęskniliście za nimi bardziej niż Supermanem, Spidermanem czy innym – manem.