autor: Artur Falkowski
Simon the Sorcerer 4 - zapowiedź
Zapomnijmy o niewygodnym sterowaniu klawiaturą, odrzućmy kanciastą i beznadziejną grafikę 3D, zamiast tego użyjmy ładnych prerenderowanych teł i kochanego przez fanów przygodówek interfejsu point’n’click.
Przeczytaj recenzję Simon the Sorcerer 4 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Dawno, dawno temu, jeszcze za panowania Amigi, wśród wielu popularnych wtedy przygodówek pojawiła się gra Simon the Sorcerer. Z miejsca urzekła fanów i godnie konkurowała z niepodzielnie panującymi w tamtym okresie produkcjami spod znaku Sierry i Lucasarts. Przepełnione nietuzinkowym humorem perypetie nastolatka, który za pomocą starej szafy przenosi się do baśniowej krainy, na długie lata zapadły w pamięć graczy. Sukces pierwszego Simona sprawił, że na sequel nie trzeba było długo czekać. W tym czasie bohater zdążył nieco podrosnąć, zhardzieć, a jego język stał się bardziej cięty. Gra zachowała jednak swój pierwotny klimat i spotkała się z ciepłym przyjęciem.
Tego samego nie można powiedzieć o trzeciej części serii, która ujrzała światło dzienne (niestety) w 2002 roku. Autorzy postanowili „poprawić” ją i dostosować do wymogów ówczesnego gracza. W rezultacie otrzymaliśmy potworka w kiepskiej grafice 3D, z niewybrednym, wręcz prostackim dowcipem i bohaterem, którego nie sposób polubić. Dziw bierze, że gry nie spotkał podobny los, jak wydanego na ATARI niesławnego E.T., którego egzemplarze podobno po dziś dzień leżą gdzieś w piaskach pustyni zalane betonem. Seria umarła i wydawało się, że nikt nie powinien odkopywać trupa.
Stał się jednak cud. Niemiecki developer Silver Style, znany choćby z postapokaliptycznego cRPG The Fall, postanowił wygrzebać poczciwego Simona z ziemi, przyodziać w świeże ciuchy i tchnąć w niego nowe życie. Krótko mówiąc – dać mu szansę rehabilitacji.
Stało się. Czwarta część Simon the Sorcerer jest w trakcie tworzenia i zgodnie z zapewnieniami autorów, przywróci dobre imię serii. Zapomnijmy o niewygodnym sterowaniu klawiaturą, odrzućmy kanciastą i beznadziejną grafikę 3D, zamiast tego użyjmy ładnych prerenderowanych teł i kochanego przez fanów przygodówek interfejsu point’n’click, a otrzymamy to, czym ma być nowa cześć przygód Simona.
Poza niemieckim zespołem wśród twórców czwartej części nie zabrakło też Mike’a i Simona Woodroffe, którzy pracowali również nad wcześniejszymi grami z serii. Trudno się dziwić, skoro byli kluczowymi postaciami w Adventure Soft, firmie, która od początku stała za marką Simon the Sorcerer. Dzięki temu będzie można liczyć na połączenie świeżego spojrzenia ludzi z Silver Style z doświadczeniem starej ekipy.
Co jest siłą napędową przygodówek? Oczywiście fabuła, a ta zapowiada się ciekawie. Może niezbyt oryginalnie, ale nie znaczy to, że będzie sztampowa. W końcu od zawsze przygody Simona przepełnione były niespodziewanymi zwrotami akcji i zabawami z konwencją nieraz przywodzącymi na myśl twórczość Terry’ego Pratchetta.