autor: Artur Falkowski
Europa Universalis III - przedpremierowy test
Znawcy serii powinni poczuć się jak u siebie w domu i mogą odetchnąć z ulgą – podstawowe zasady gry nie uległy zmianie. W dalszym ciągu zajmujemy się kreowaniem alternatywnej historii historycznego państwa.
Przeczytaj recenzję Europa Universalis III - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Z grami jest jak z muzyką. Istnieją piosenki, które łatwo wpadają w ucho. Już po pierwszym przesłuchaniu melodia uczepia się gdzieś naszego umysłu. Staramy się jak najszybciej wejść w posiadanie danego utworu. Chcemy słuchać go w kółko, poznawać słowa i co jakiś czas nucić pod nosem. Taka fascynacja mija jednak tak szybko, jak się pojawiła. Po kilku dniach mamy już dość piosenki, a to, co wydawało się wspaniałą melodią, okazuje się nudne i sztampowe.
Są też takie zespoły, które specjalizują się w tworzeniu muzyki bardziej wymagającej i rozbudowanej. Zazwyczaj przy pierwszym przesłuchaniu wydanych przez nie płyt żadne utwory nie zapadają w pamięć. Jednak powoli, z każdym kolejnym odtworzeniem, odkrywamy siłę i piękno drzemiące w kunsztownie skomponowanych dźwiękach. W pewnym momencie zauważamy, że taka muzyka bardzo nam się podoba. Może nie siedzi nam w głowie, może nie zmusza do mimowolnego nucenia, ale sprawia, że z chęcią do niej wracamy i za każdym razem odkrywamy na nowo.
Oczywiście są też takie arcydzieła, które od razu sprawiają, że myślimy sobie: „to jest to”. Doskonale dopracowane, idealne pod każdym względem utwory już od początku wzbudzają nasz niekłamany zachwyt. Taka muzyka jest dziełem niebywałego geniuszu i z tego powodu nie jest zbyt często spotykana.
Jeżeli przeniesiemy taką klasyfikację na grunt gier komputerowych, to z pewnością znajdziemy tytuły pasujące do każdego z wymienionych rodzajów. Spróbujmy przyjrzeć się pod tym kątem najnowszej odsłonie strategii szwedzkiego studia Paradox – grze Europa Universalis III.
Z pewnością nie można przyporządkować jej do grupy pierwszej. Na pierwszy rzut oka jest zbyt uboga i nieciekawa, żeby od razu przykuć nas do monitorów na długie godziny. Nie jest też arcydziełem, w którym z miejsca zakochuje się każdy, kto ma z nim do czynienia. Pozostaje więc druga kategoria, czyli gra, która – choć niepozorna – wraz z dłuższym kontaktem staje się coraz bardziej interesująca, a co za tym idzie, wciągająca.
Żeby dobrze ją poznać i polubić, wymagane są długie godziny, podczas których docenimy możliwości, które nam oferuje. Niestety mi nie było to dane. Otrzymałem do testów wczesną wersję beta, która w tak dużym stopniu jest zabugowana, że co kilkadziesiąt minut regularnie się zwiesza. Jeżeli dodamy do tego, że nie da się zapisywać stanu gry, trudno się dziwić, że nie mogłem w pełni docenić jej uroku. Na szczęście pewne doświadczenie z poprzednimi odsłonami serii umożliwia mi podzielić się z wami kilkoma informacjami dotyczącymi trzeciej części gry Europa Universalis.
Zacznijmy jednak od początku. W roku 2001 miała miejsce premiera pierwszej części gry. Do tej pory główny podział strategii (który w sumie funkcjonuje do dzisiaj) opierał się na sposobie prowadzenia rozgrywki. Mieliśmy więc wzorowane często na grach planszowych turówki oraz zdobywające coraz większą popularność, bardziej efektowne strategie czasu rzeczywistego (RTS). Oba z wymienionych typów miały swoje wady i zalety, każdy posiadał rzeszę fanów, między którymi dyskusjom na temat tego, które strategie są lepsze, nie było końca.
Wtedy właśnie pojawiła się Europa Universalis. Produkcja wzorowana na planszowych, zrobiła spore zamieszanie wśród amatorów komputerowych strategii. Kilkadziesiąt państw do wyboru, wiernie oddane realia historycznej Europy i rozbudowane możliwości działań na polu ekonomii, dyplomacji i strategii sprawiły, że EU podbiła serca wielu graczy. Niedługo trzeba było czekać na sequel. Tym razem rozgrywka nie ograniczała się tylko do Europy i pole działania rozszerzone zostało na resztę świata. Co za tym idzie – wzrosła liczba dostępnych narodów (do 180).
Od tamtej pory minęło sporo czasu. Twórcy gry spożytkowali go na stworzenie innych projektów wykorzystujących mechanizmy zastosowane w EU. W ten sposób powstały Mroczne Wieki, Korona Północy czy też Hearts of Iron (w Polsce wydana jako Europa Universalis: II Wojna Światowa). Nie zaniechano jednak prac nad trzecią częścią gry i – jeżeli wszystko dobrze pójdzie – miłośnicy strategii będą mogli cieszyć się nią już na początku 2007 roku.
Przejdźmy jednak do meritum. Po długiej i wyczerpującej walce z wersją beta, po wielokrotnych restartach, licznych przekleństwach rzucanych pod adresem twórców i chwilach zniechęcenia, udało się zdobyć parę informacji, którymi się z wami podzielę.