autor: Maciej Kurowiak
Ninety-Nine Nights - przed premierą
Przygotować dodatkowe baterie do swoich padów, gdyż już teraz wiadomo, że gra nie ma dla nich żadnej litości! To nie jest nowe Kingdom Under Fire, ale raczej jatka z bitwą w tle.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Artykuł powstał na bazie wersji X360.
W każdej branży, niezależnie od wielkości czy kraju pochodzenia, istnieje krytyczne miejsce, punkt startowy, przyczółek, bez którego nie da się zrealizować większości planów. Dla większości korporacji, kościołów, organizacji są to zwykle Stany Zjednoczone, jednak branża gier video rządzi się swoimi prawami i w tym przypadku najbardziej prestiżowym rynkiem pozostaje Japonia. Kto podbije Kraj Kwitnącej Wiśni podbije z łatwością resztę świata i wie o tym nawet Bill Gates, który mimo klapy za klapą forsuje Xboxa 360 w ojczyźnie sushi i pachinkos. Jeśli ktoś przyjrzy się bliżej notowaniom najlepiej sprzedających się gier w tym kraju, szybko dostrzeże, jak bardzo jest to hermetyczny i specyficzny rynek. Połowa tytułów w takim zestawieniu to zwykle gry z Nintendo DS o tak swojsko brzmiących tytułach jak chociażby Kahashima Ryuuta Kyouju Kanshuu: Motto Nou o Kitaeru Otona DS Training lub ewentualnie najnowsze jRPG z Playstation 2.
Przypadek pierwszego Xboxa dowiódł, że strategia marketingowa, związana z wpychaniem na rynek japoński amerykańskich tytułów, spaliła na panewce. Nie była to jednak zwykła porażka, ale kompletna katastrofa, która doprowadziła do tego, że dziś w ciągu kilku dni, osiem razy więcej Japończyków od wyposażenia się w pierwszego Xboxa woli zakup konsoli Gamecube. Mało? Żeby dopełnić czary goryczy można tylko dodać, że tych, którzy wybrali Playstation 2 było w pierwszych dniach lipca 1769 razy więcej. A jak się ma obecnie Xbox 360 w kraju, w którym piractwo ma wymiar marginalny, a procent ludzi kupujących legalnie gry, jest najwyższy na świecie? Troszkę lepiej, ale w porównaniu z konsolą Sony... sami pewnie się domyślacie.
To „troszkę lepiej” zawdzięcza kilku tytułom, które w Japonii większym echem się nie odbiły, ale z całą pewnością poprawiły nienajlepszy bieg białego konia wyścigowego Microsoftu. Wśród nich jest właśnie Ninety Nine Nights zrobione wspólnym wysiłkiem przez znaną z serii Kingdom Under Fire koreańską firmę Phantagram oraz istniejące od niedawna japońskie Q Entertainment, które ma już na swoim koncie megahit na PSP – Lumines. Za Q stoi zresztą sam Tetsuya Mizuguchi, w przeszłości związany z Segą, odpowiadający za takie tytuły jak Sega Rally, Rez czy Space Channel 5. Towarzystwo jest doborowe, konsola supernowoczesna, ale i oczekiwania graczy, rozbudzone obiecującą zajawką z zeszłorocznych E3, są ogromne. Mamy AD 2006, gra miała już premierę w Japonii i jednego możemy być już pewni – Ninety Nine Nights rozgrzeje naszego pada do czerwoności.