autor: Maciej Jałowiec
Call of Juarez - przedpremierowy test
„Call of Juarez” ponownie pod lupą, czyli test kolejnej wersji beta najnowszego dzieła programistów Techlandu....
Przeczytaj recenzję Call of Juarez - recenzja gry na PC
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Call of Juarez zbliża się wielkimi krokami. Z jednej strony to dobrze, bo przecież nic tak nie cieszy gracza, jak premiery kolejnych gierek. Z drugiej jednak pojawiają się obawy: czy najnowsze dzieło naszych rodaków z Techlandu nie przyniesie nam wstydu? Jak wypadnie ono w świetle innych gier tego typu, jak choćby Call of Duty, Quake czy FarCry? Poprzednio wydane Chrome i Xpand Rally pokazały, że „nasi” jednak znają się na rzeczy, i choć te tytuły nie były wielkimi bestsellerami, mogliśmy je dumnie pokazać światu i powiedzieć, że my też mamy coś do powiedzenia w kwestii tworzenia gier komputerowych. Od ostatniego, marcowego beta-testu minęło około pół roku. Kilka elementów się zmieniło od tamtego czasu, inne wymagają jeszcze dodatkowego omówienia.
Szczerze mówiąc, po tej wersji beta spodziewałem się wielu błędów wynikających z niedbalstwa programistów. Na szczęście, byłem mile zaskoczony jej obecnym stanem. W ciągu mojej kilkudniowej przygody z CoJ odnotowałem tylko dwa poważniejsze błędy techniczne. Pierwszy polegał na tym, że cienie wyświetlane były tam, gdzie być nie powinny. Druga niedoróbka nie pozwoliła mi na poprawne wczytanie stanu zapisu gry. Dodam, że oba błędy zniknęły po ponownym uruchomieniu gry. Jeśli programiści zdążą poprawić te niedociągnięcia, będziemy mieli do czynienia z tytułem zapiętym na ostatni guzik. Pod kątem technicznym, oczywiście...
Zdarzyło się w Hope…
Analizując fabułę Call of Juarez, muszę powiedzieć, że pod względem konstrukcji jest ona zbliżona do tej znanej z Boiling Point: Road to Hell. Mamy tutaj wydarzenia głównego wątku: młody chłopak o imieniu Billy zostaje niesłusznie oskarżony o zamordowanie swoich bliskich. Wśród nich był brat pastora Raya Reverenda z miejscowości Hope, który poprzysiągł młodzieńcowi zemstę – odkurzył swoje ponad dwudziestoletnie six-shootery i zaczął poszukiwania mordercy. Dopełnieniem głównej osi wydarzeń jest legenda o skarbach zakopanych w okolicy miasta Juarez. Według tego mitu bogactwa są przeklęte, a każdego śmiałka próbującego je odnaleźć czeka tragiczna śmierć.
Książka zabójczo wciągająca, jak widzę…