autor: Emil Ronda
Rayman Raving Rabbids - zapowiedź - Strona 3
Zapowiada się na to, że posiadacze Nintendo Wii dostaną grę, która może okazać się – jeśli nie rewolucyjna, to być może rewelacyjna. Autorzy skupili się na edycji przeznaczonej dla Wii chcąc w najlepszy możliwy sposób wykorzystać możliwości kontrolera.
Przeczytaj recenzję Rayman Szalone Kórliki - recenzja gry
Rayman to na jedna ze sztandarowych postaci gier wideo. Przyglądając się historii tej serii można stwierdzić, że stanowi ona podręcznikowy przykład ewolucji gier platformowych. Zapewne większość z Was zaczęła przygodę z sympatycznym Raymanem na PlayStation – wtedy to nasz bohater zaskarbił sobie sympatię szalejąc po bardzo kolorowych, dwuwymiarowych poziomach. Jeśli jednak w towarzystwie innych fanów gier będziecie chcieli pochwalić się wiedzą, zapamiętajcie proszę, że seria swój początek miała jeszcze na konsoli Atari Jaguar, a że konsola ta nie pozwoliła Raymanowi stać się odpowiednio popularną maskotką, to już inna kwestia. Napisałem: „maskotką”? Ano właśnie. Rayman z każdą kolejną częścią swoich przygód rósł bowiem w siłę nie tylko zyskując coraz szersze grono fanów, ale także za każdym razem doskonale adoptując się do wymagań gatunku, a często nawet wytyczając nowe ścieżki; jego przejście ze świata 2D w trójwymiar było przebojowe, jak mało której serii gier. Ktoś powie, że to smoczek Spyro jako pierwszy wędrował w pełnym 3D czarując przygodami, ale dla mnie to Rayman: The Great Escape w wersji na Dreamcasta pokazał dopiero, jak powinna wyglądać dopracowana i przede wszystkim piękna gra zręcznościowa.
Ojcem Raymana jest Michael Ancel, postać niemal tak samo znana, co sam bohater gry. Wszak sam Peter Jackson zachwycony wyobraźnią Ancera polecił mu opracowanie wirtualnej adaptacji King Konga. Ów Francuz nadzorował prace nad każdą częścią przygód Raymana i nie opuści go i tym razem. A nadchodzący wielkimi krokami „stóp bez nóg” Rayman znów ma szanse na wytyczenie nowych dróg dla gatunku gier platformowych.
Swobodny Rayman
Świat Raymana najechały króliki z kosmosu! To króliki, jakich w życiu nie widzieliście na oczy! Drapieżne, demoniczne – gdyby nieco je „zupgrade’ować”, nadały by się do jakiegoś nowego horroru klasy B (gra będzie żartować sobie ze standardowych scenariuszy służących grom; nie zabraknie głębokich pokładów absurdu)! Nasz bohater ma oczywiście za zadanie gnębić nieprzyjazne gryzonie na wszelkie możliwe sposoby. Poruszać będzie się po – uwaga – otwartym, olbrzymim świecie. Najprostsze porównanie, choć pod względem klimatu dalece nietrafione, to królowa gier gangsterskich – GTA. Będziemy mieli zatem nielichy wybór, gdzie skierować Raymana. Od miejsca do miejsca, od zadania do zadania będziemy przemierzać krainy chodząc, biegnąc, używając pojazdów lub dosiadając zwierząt (o czym później). Zapewniam, że świat będzie zwiedzać się z wielką przyjemnością, głównie za sprawą jego oryginalności; niezwykłe projekty graficzne łączące w sobie masę doskonale dobranych, żywych kolorów to jedno. Charakterystyczna dla wszystkich gier z serii plastyczność elementów, z których zbudowane są krainy – to druga kwestia. Trzecią niech stanowi specyficzny – jak dla mnie doskonały – humor gier z Raymanem w roli głównej.