autor: Wojciech Gatys
Brothers in Arms: Hell's Highway - przed premierą
Ta gra będzie murowanym hitem. Nowy silnik, nowe przygody, nowe możliwości i coraz większe doświadczenie twórców oznacza, że trafi nam się naprawdę smakowity produkt. Musimy tylko jakoś doczekać przyszłego roku, a na pewno się nie zawiedziemy.
Przeczytaj recenzję Brothers in Arms: Hell's Highway - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji X360.
Przyznaję się bez bicia – kiedy po raz pierwszy w telewizji leciała Kompania Braci i wszyscy wokół wychwalali serial pod niebiosa – ja niczego nie rozumiałem. Dziś mam na półce jego pełne wydanie DVD i uważam za jeden z najlepszych w historii (obok – oczywiście – przygód porucznika Columbo ;)). Może jestem staromodny, ale osiemdziesięcioletni bohaterowie, opowiadający o prawdziwych, wojennych przeżyciach, bardzo mnie wzruszają. Wiem, że to wzruszenie było hollywoodzko zaplanowane przez twórców Kompanii Braci, ale co tam.
Choć od początku serii Brothers in Arms firmy Ubisoft i Gearbox w oficjalnych wytycznych zakazywały porównywania gry do serialu (oczywiście ze względów prawnych), nie da się ukryć, że BiA to tak naprawdę Kampania Braci w wydaniu interaktywnym. W każdym razie na pewno nie jest to interaktywny poradnik nauki gry na gitarze z udziałem Marka Knopflera. Zresztą porównania nie są tu najważniejsze – Brothers in Arms to prawdziwa rewolucja w dziedzinie strzelanek pierwszoosobowych. Tak, niezbyt duże poziomy (konieczność działania na naszej kochanej PS2) i średnia grafika to wady serii. Ale fakt, że sprytny rozkaz decyduje o zwycięstwie, a źle wydany – powoduje skoszenie całej drużyny jedną serią – to naprawdę wielkie osiągnięcie producentów. Z całym szacunkiem dla Call of Duty czy Medal of Honor, jeśli chodzi o realizm taktyczny, te gry dzieli przepaść. A teraz Brothers in Arms powraca w – miejmy nadzieję – swej najlepszej dotąd odsłonie – Hell’s Highway.
Na początek wiadomość średnio dobra – wszyscy gracze, którzy mają już dość frontu zachodniego i ciągłego zdobywania Twierdzy Europa mogą się przygotować na... jeszcze więcej walk w tym teatrze działań! Ponownie wcielimy się bowiem w postać sierżanta Matta Bakera, który tym razem prowadzić będzie swój pluton w trakcie operacji Market Garden. Bohater Road to Hill 30 został przeniesiony do oddziału zwiadowczego i wraz ze starymi znajomkami – między innymi sierżantem Hartsockiem – zostaje wysłany w sam środek wojennej zawieruchy w ogromnym szybowcu desantowym. Ich cel – zdobycie kluczowych mostów na Renie, tak jak to zaplanował sobie marszałek Montgomery. A jak wiadomo z historii – bynajmniej nie będzie to łatwe.
No to teraz szybko, żeby zatrzeć złe wrażenie – w końcu powrót do Europy nie może być taki zły. Pamiętacie grafikę w poprzednich odsłonach Brothers in Arms? Najpierw zapowiadała się świetnie, potem zorientowaliśmy się, że wcale nie jest tak dobrze, a gdy ostatecznie poziomy okazały się być mikroskopijnie małe, a byle płot stał się dla dzielnego żołnierza barierą nie do przeskoczenia – trochę zwątpiliśmy. Na szczęście Hell’s Highway przygotowane jest specjalnie z myślą o konsolach kolejnej generacji, a więc możemy liczyć na wyjątkowe wrażenia estetyczne.