autor: Mariusz Janas
Piraci Nowego Świata 2: Dwa Skarby - przed premierą
Tomas Blyth uśmiechnął się w pełni usatysfakcjonowany efektem trzeciej salwy. Pierwsza była trochę za krótka, druga obramowała cel, wzbijając fontanny wody i stając się widoczną wskazówką dla kanonierów pod pokładem. Trzecia była już tylko formalnością.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Huk salwy artylerii pokładowej fregaty „Hawkwind” zagrzmiał z mocą równą grzmotom tropikalnej burzy i deszcz ołowiu spadł na angielską korwetę „St. Wiliam”. Siłą odrzutu korweta przechyliła się na przeciwną burtę, po czym powróciła majestatycznie do poprzedniego położenia ze swoją naturalną jakże śmiertelną gracją dla wrogów. Stojący na zwyżce kapitańskiej dowodzący jednostką Tomas „Hawk” Blyth uśmiechnął się w pełni usatysfakcjonowany efektem trzeciej salwy. Pierwsza była trochę za krótka, druga obramowała cel, wzbijając fontanny wody i stając się widoczną wskazówką dla kanonierów pod pokładem. Trzecia była już tylko formalnością. Przez lunetę widział, jak na pokład korwety wali się grotmaszt i ogień trawi takielunek, a angielscy marynarze rozpaczliwie próbują ratować własny statek. „Na bezrybiu i rak ryba, chodź do tatusia dziecię moje, ja utulę cię troskliwie”, pomyślał z czułością o pełnych ładowniach wszelakiego dobra, „jeśli twój kapitan nie jest idiotą powinien natychmiast się poddać!” Widać było odwrotnie, gdyż korweta niczym ciężko ranny ptak, z mozołem zaczęła zmieniać kurs, a załoga jego na ocalałych masztach postawiła pełne ożaglowanie, chcąc z wiatrem ujść prześladowcy. „Wasze niedoczekanie psiekrwie!”, pomyślał i ryknął pełnym głosem: „Nasza flaga na maszt i do abordażu! Nie uciekną! Nie z moim złotem!” Nie wiedział wtedy, no, bo i skąd, że ta łatwa zdobycz jest tylko przynętą, a w jego stronę podąża eskadra złożona z okrętu liniowego i trzech fregat pod angielską banderą wysłana przez Gubernatora Jamajki dla jego pojmania.
Tortuga: Two Treasures to pełna wdzięku, wartkiej akcji, barwnych postaci, emocji i wielu przygód osadzona w egzotycznych sceneriach Karaibów opowieść, którą twórcy studia Ascaron Software stworzyli grą akcji. Wiele wskazuje na to, że uczynili to po mistrzowsku. W momencie, gdy pada miejsce zlokalizowania akcji w rejonie basenu Morza Karaibskiego skojarzenie może być tylko jedno, niezależnie od tego, jakiej narodowości jest Gracz. Piraci, korsarze, piękne kobiety, Port Royal – miasto występku, bitwy morskie, skarby ukryte na bezludnych wyspach i co jeszcze sobie człek zamarzy. Nie inaczej jest i tym razem. Autentyzmu grze dodaje fakt umieszczenia jako jednej z postaci Edwarda Teacha – noszącego budzącą grozę w tamtych czasach ksywkę (jak dzisiaj mówimy na przydomek) – Czarnobrodego. Gwoli prawdy historycznej powiedzieć trzeba, że mimo iż był szajbusem w czystej postaci, postrach i zamęt siał straszliwy, a jego przydomkiem jeszcze po wiekach matki straszyły niegrzeczne dzieci. Zakończył swój stosunkowo krótki żywot po celnym strzale angielskiego marynarza, w czasie walki na pokładzie z porucznikiem Maynardem, któremu przypisano chwałę neutralizacji ostatecznej pirata. Swoją drogą ciekawe jest, że taki św. Aleksy (zmora licealistów!) raczej do popularnych nie należy, natomiast historia hołubi swą pamięcią drani wszelkiej maści.
Wcielamy się w postać kapitana pirackiej fregaty Tomasa „Hawka” Blytha. I tu już pierwsza niespodzianka. Każda z głównych postaci gry ma swój życiorys, tworzący z nich niezwykle barwne osobowości. Nasz bohater, nieślubne dziecię, nie znające swojego ojca, trafia pod skrzydła Czarnobrodego, który staje się jego mentorem i niemal drugim ojcem. W czasie morskich eskapad poznaje dziewczynę o wdzięcznym imieniu Sangua, która jest również wychowanicą Czarnobrodego. Jest to jedna z bardziej ciekawych postaci, o niepospolitych zdolnościach, obdarzona tajemną wiedzą voodoo. A to nie koniec korowodu, możecie mi wierzyć na słowo. Prezentując ich wizerunki mam nadzieję, że tak samo prezentować się będą w grze.