Brothers in Arms: Hell's Highway - zapowiedź
Hell’s Highway skoncentruje uwagę na słynnej operacji Market Garden. Jej celem miało być przejęcie mostów na Renie. Podobnie jak w przypadku poprzednich odsłon serii, przejmiemy kontrolę nad żołnierzami z amerykańskiej 101 Dywizji Powietrznodesantowej.
Przeczytaj recenzję Brothers in Arms: Hell's Highway - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Od premiery drugiej części Brothers in Arms, zatytuowanej Earned in Blood, minęły już prawie dwa lata. Przez ten czas wiele osób mogło o tej serii troszeczkę zapomnieć, choć nie da się też ukryć, że BiA proponował wiele innowacyjnych rozwiązań, które mogły na dłużej zapaść w pamięć. Podobać mogło się bogate tło historyczne czy szczegółowe odwzorowanie miejsc, w których rozgrywane były kolejne misje. Pochwalić można też było pomysł zawarcia w grze licznych zagrań taktycznych, które w zamierzeniach miały oczywiście przyczynić się do zwiększenia zarówno realizmu rozgrywki, jak i ogólnego poziomu trudności zabawy. To właśnie ten element wywołał najwięcej kontrowersji. Zaczęto bowiem krytykować sposób wykonania całego mechanizmu taktycznego. Równolegle zwrócono uwagę na wyjątkowo liniowy przebieg rozgrywki, kiepską SI komputerowych przeciwników (szczególnie w pierwszej części), a także ubogi wachlarz zachowań w wykonaniu sterowanej postaci. Osobiście zaliczyłbym się do takiej właśnie grupy „maruderów”, choć nie ukrywam, że dwie pierwsze części BiA miały również swoje mocne strony.
Brothers in Arms: Hell’s Highway produkowana jest już od dłuższego czasu. Powinno to samo w sobie dawać dużo do myślenia i sugerować, że nie będzie to robiona w ogromnym pośpiechu kontynuacja, jak miało to miejsce w przypadku Earned in Blood. Poważniejszych zmian będzie więc oczywiście zdecydowanie więcej i to właśnie im przyjrzę się w dalszej części tej zapowiedzi. Już teraz wypadałoby jednak zwrócić uwagę na pewną bardzo istotną kwestię. Jak zapewne wielu Czytelników doskonale wie, w międzyczasie BiA stracił swojego najpoważniejszego konkurenta, czyli serię Call of Duty, która w najnowszej czwartej części przeniesie nas w czasy współczesne. Wygląda więc na to, iż produkt UbiSoftu będzie konkurował jedynie z zapowiedzianym nieco wcześniej, bo na koniec wakacji Medal of Honor: Airborne. W jaki sposób odejście poważnego konkurenta wpłynie na tempo dalszych prac i wygląd finalnej wersji Hell’s Highway? To się jeszcze okaże. Na razie przyjrzyjmy się poszczególnym elementom składowym tej gry.
Liczne odniesienia do historycznych realiów, wraz z ciekawie poprowadzonym wątkiem fabularnym, niewątpliwie stanowiły jeden z mocniejszych punktów wydanych już dwóch części omawianej serii. Nie inaczej powinno więc być w tym przypadku. Autorzy Hell’s Highway postanowili skoncentrować naszą uwagę na słynnej operacji Market Garden, zapoczątkowanej we wrześniu 1944 roku. Jej celem miało być przejęcie mostów na Renie, co w konsekwencji doprowadziłoby do szybszego zakończenia wojny. Sama operacja zakończyła się niepowodzeniem, a konkretnie śmiercią lub pojmaniem do niewoli większości biorących udział w walkach alianckich żołnierzy, między innymi członków brytyjskiej pierwszej Dywizji Powietrznodesantowej. Właściwa gra skoncentruje jednak naszą uwagę na nieco innych kwestiach. Podobnie jak w przypadku poprzednich odsłon serii, przejmiemy kontrolę nad żołnierzami z amerykańskiej 101 Dywizji Powietrznodesantowej. Tym z Was, którzy mieli okazję zagrać w dwie pierwsze części Brothers in Arms, postaci te będą doskonale znane. Będą to bowiem dwaj sierżanci – Matt Baker oraz Joe „Red” Hartsock. Żołnierzami tymi będziemy mogli sterować na zmianę, w zależności od rodzaju aktualnie rozgrywanego etapu. W grze mają się też pojawić pewne odniesienia do poznanych już wcześniej postaci, jak chociażby (ostrzegam – drobny spoiler ;-)) zabitego w pierwszej części Brothers in Arms szeregowca Benjamina Leggeta.