autor: Wojciech Gatys
Resident Evil 5 - zapowiedź
Realistyczne efekty oświetlenia i cienia, które mogą doskonale podkręcić niesamowitą atmosferę gry? Niepowtarzalna płynność animacji i niezwykle dokładne tekstury? Bohater, który wygląda niemal fotorealistycznie...
Przeczytaj recenzję Resident Evil 5 - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PS3.
Od redakcji: Polecamy również Waszej uwadze nowszą zapowiedź Resident Evil 5.
Programowanie na nowe platformy zawsze jest niebezpieczne. Nawet sam John Carmack, któremu doświadczenia w tworzeniu gier raczej odmówić nie można, zgłaszał ostatnio swoje wątpliwości co do platformy PlayStation 3 – że niepewna, że niewiadomo, jak programować na procesory Core, że nie ma solidnych podstaw. Kiedy więc ogłoszono, że – nie bójmy się użyć tego wyświechtanego słowa – kultowa seria Resident Evil wkracza na nowe konsole Microsoftu i Sony, wszystkim krew zaczęła krążyć w żyłach szybciej. To nie będzie tylko kontynuacja serii Resident Evil – to będzie prawdziwa rewolucja w serii – choćby ze względów technologicznych właśnie.
Jak inaczej nazwać bowiem realistyczne efekty oświetlenia i cienia, które mogą doskonale podkręcić niesamowitą atmosferę gry? Niepowtarzalną płynność animacji i niezwykle dokładne tekstury? Bohatera, który wygląda niemal fotorealistycznie – posiada profesjonalnie zrealizowaną mimikę twarzy, widać po nim zmęczenie, a nawet... rośnie mu zarost w trakcie gry?! Tego typu małe szczególiki pozwolą nam znacznie lepiej zatopić się w świat piątego Residenta i w odpowiednim momencie poderwać się w górę ze strachu. Ciekawe, czy zombiakom też broda będzie rosnąć?
Producent Jun Takeuchi – ojciec całej serii Resident Evil – i cały Capcom na pewno będą chcieli dotrzeć do jak najszerszej widowni, a silna marka, nowe pomysły i popularność platform na pewno nie zaszkodzą. A co jeszcze szykują producenci? Na pewno nie będzie już kłopotów ze zorientowaniem się w lokacji, co było plagą szczególnie wcześniejszych Residentów – widok zza pleców bohatera, który debiutował w Resident Evil 4, pojawi się również w tej części. Co do bohatera – niektórzy, najwierniejsi fani Residenta, zidentyfikowali go jako Chrisa Redfielda. Tak jest – tego samego członka drużyny Alpha STARS, który jako jeden z nielicznych przeżył masakrę przed rezydencją Spencerów w 1998 roku i pojawiał się już kilka razy w poprzednich częściach serii.
Dzięki nowym możliwościom sprzętowym będziemy mogli – bodaj po raz pierwszy w historii serii – opuścić ciemne i zamknięte pomieszczenia (ewentualnie wąskie uliczki Racoon City) i wyruszyć na podbój świata. Ci, którzy widzieli pierwszy trailer z gry byli zaszokowani, widząc, że część gry toczyć się będzie na otwartej przestrzeni i to za dnia! Wygląda na to, że z zombiakami walczyć będziemy na pustyni – prawdopodobnie w północnej Afryce albo na półwyspie arabskim. Nie zabraknie oczywiście mrocznych zakamarków i katakumb, a potencjalne możliwości takiego rozwiązania są niemal nieograniczone – wyobraźcie sobie ucieczkę przed krwiożerczymi bestiami w kierunku światła i na zalaną blaskiem pustynię, która daje upragnione bezpieczeństwo... potencjał zapierających dech w piersiach momentów jest niezaprzeczalny, prawda?
Zmieni się też nieco podejście przeciwników do życia (czy też do śmierci). Podczas gdy do tej pory mieliśmy przede wszystkim do czynienia z powolnymi zombiolami w stylu klasycznego horroru, zaproponowanego przez Georga A. Romero, tym razem pojawią się niezwykle szybkie i agresywne bestie, którym mózg na pewno nie gnije, a wyglądają raczej jak zarażeni ptasią grypą na dopalaczu. Czyżby Danny Boyle maczał palce w tworzeniu nowego Residenta?