autor: Borys Zajączkowski
Star Wars: Empire At War - testujemy przed premierą - Strona 2
Oldschoolowy erteesik ze smaczkiem w postaci taktycznych zmagań na poziomie galaktyki wystarcza, by spędzić przed nim kilkadziesiąt godzin. Uzupełnienie go o nie przekłamany klimat Gwiezdnych Wojen tworzy całość, obok której nie sposób przejść obojętnie.
Przeczytaj recenzję Star Wars: Empire At War - recenzja gry
Gdy pomyślimy o Gwiezdnych Wojnach i damy wyobraźni pobłądzić dawno, dawno temu w odległej galaktyce, stanie nam przed oczami szereg oczywistych obrazów. Scen, postaci, muzyki i nawet dźwięków, które zaczęły wrastać w zbiorową wyobraźnię blisko 30 lat temu i nieprzerwanie do dziś kształtują marzenia kolejnych pokoleń. Wiemy, jaki dźwięk wydaje promień lasera w próżni, podejrzewamy, że w każdym z nas drzemie Moc i czujemy dreszczyk na dźwięk mechanicznego oddechu Lorda Vadera. Przede wszystkim mamy zaś dobre pojęcie o tym, że wszechświat tętni życiem, a zwiedzenie znaczącej części składających się nań różnorodnych planet – tych pięknych i tych posępnych – to kwestia zaledwie dobrego myśliwca.
Tam, dawno, dawno temu istniał naprawdę piękny świat. Tymczasem, gdy pomyślimy o Gwiezdnych Wojnach w kategorii gier komputerowych, piękna wizja pęka jak bańka mydlana i oczom pokazuje się ogrom nędzy i rozpaczy – mnogość gier, które powstać nie musiały, a jak czasem nawet nie powinny. Jednak wszystko dobre, co się dobrze kończy, bo oto na dniach ukazuje się gra, która jest po prostu fajna – zupełnie niezależnie od tego, jak dużo wspólnego ma z dziełem George’a Lucasa. Fakt, że Empire at War dobrze trzyma klimat gwiezdnej sagi, stanowi uzupełnienie tego faktu, iż jest bardzo grywalna. Nie odwrotnie.
Jednak nas, polskich graczy, interesuje coś jeszcze – czy aby polskie tłumaczenie nie pogrzebało gry. Powszechne przekonanie – niestety, jakże uzasadnione – o średniej jakości rodzimych polonizacji jest wystarczająco silne, by wyciągnąć X-Winga z bagna i postawić go na głowie kilku tłumaczom. Dlatego z wielką ciekawością i z lekkim drżeniem serca zasiadłem do polskiej wersji Empire at War, by przekonać się, jaką krzywdę lokalizacja i lektorzy uczynili klimatowi Gwiezdnych Wojen. Po niedługim czasie gry skonstatowałem z ulgą, że nie zrobili żadnej – klimat jest taki, jak trzeba. Co więcej... nawet to, że Lord Vader posługuje się językiem Sienkiewicza, nijak nie razi, a fakt, że rzecz się dzieje nie „once upon a time”, lecz „dawno, dawno temu”, zwyczajnie cieszy.