autor: Wojciech Gatys
Alan Wake - przed premierą
Świat oglądany oczami Alana to rzeczywistość przeplatająca się ze zwidami, delirycznymi wyobrażeniami oraz postaciami z horrorów – pan Wake jest bowiem autorem poczytnych książek na ten temat...
Przeczytaj recenzję Alan Wake - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Co jakiś czas pojawia się gra, która – o dziwo – wygląda nieco inaczej niż inne. Trudno powiedzieć, z czego to wynika, ale mamy wtedy wrażenie, że oto wśród setek zapowiadanych tytułów pojawi się taki, który przynajmniej trochę odmieni świat gier. Znacie to łaskoczące uczucie? No to poczytajcie o Alan Wake – grze, która mnie się podoba od czasu, gdy przeczytałem o niej krótką wzmiankę i zobaczyłem pierwszy screenshot.
Remedy Entertainment znów – podobnie jak w przypadku Maxa Payne – nazywają swą grę imieniem głównego bohatera i znów bawią się słowami. Alan Wake, albo jak kto woli „A. Wake”, jest bowiem osobą cierpiącą na bezsenność. A. Wake! Bardzo sprytne, przyznacie sami. Całe szczęście, że w odróżnieniu od Maxa, Alan nie będzie musiał wypruwać flaków kolejnym hordom mafijnych najemników, bo bez chwili odpoczynku mogłoby być z tym ciężko. Nie, nie – Alan Wake to psychologiczny thriller, nawiązujący po części do powieści Stephena Kinga, a po części do klasycznego serialu – Miasteczko Twin Peaks. I to jest chyba w nim najciekawsze.
Świat oglądany oczami Alana to rzeczywistość przeplatająca się z bezsennymi zwidami, delirycznymi wyobrażeniami oraz postaciami prosto z horrorów – pan Wake jest bowiem autorem poczytnych książek na ten temat. Już to wszystko brzmi interesująco, a jeśli dodamy do tego, że narzeczona głównego bohatera znika w tajemniczych okolicznościach – robi się naprawdę gorąco. Jakby tego wszystkiego było mało, dręczony koszmarami, bezsennością i ciągłym stresem Wake postanawia nieco odpocząć w sanatorium, w małym miasteczku Pride Falls, gdzieś na samym końcu Stanów Zjednoczonych. I wtedy dopiero zaczyna się zabawa...
Jak Wam się podoba fakt, że pielęgniarka w klinice zaburzeń snu, w której leczy się Alan, jest podejrzanie podobna do jego zaginionej dziewczyny? A fakt, że po zmierzchu w Pride Falls zaczynają dziać się rzeczy, o których pisze Wake w swojej najnowszej książce? Czy to rzeczywistość, czy tylko skrzywione wytwory jego wyobraźni? Czy nasz bohater oszalał, czy musi walczyć o życie z całkiem realnym zagrożeniem? Latarka i pistolet w dłoń – i w drogę!
Znani ze swego doświadczenia w tworzeniu silników 3D, specjaliści z Remedy odtworzyli zapyziałe, amerykańskie miasteczko z niezwykłą dokładnością. Grafika dosłownie zapiera dech w piersiach i widać, że została stworzona z myślą o konsolach kolejnej generacji. Zmieniają się pory dnia, warunki pogodowe, a nawet kierunek i siła wiatru – drzewa uginają się pod wpływem jesiennej zawieruchy, a szalik naszego bohatera łopocze, aż miło. Dodajmy do tego najnowszą odsłonę silnika fizycznego Havok i odrobinę efektów oświetleniowych, generowanych w czasie rzeczywistym i już całość wygląda po prostu spektakularnie. Oświetlenie gra też zresztą sporą rolę w napędzaniu atmosfery gry – wraz z rozwojem fabuły i zbliżaniem się zimy, dni będą stawały się coraz krótsze, a koszmarne postacie ze snu, czyhające na Alana będą miały więcej cienia, w którym mogłyby się ukryć. W dodatku nowy silnik został zaprojektowany tak, aby obsługiwać zarówno wnętrza, jak i rozległe plenery – dzięki temu możemy spokojnie wyjść przed dom i ruszyć przed siebie – na spotkanie z przeznaczeniem. Albo na krótką wycieczkę po Pride Falls.